czwartek, 19 lutego 2015

6. W pociągu

Na Kings' Cross odwiozły ich samochody z Ministerstwa. Harry, Ron i Hermiona poszli na koniec pociągu i tam znaleźli prawie pusty przedział, jeśli nie liczyć śpiącego w kącie mężczyzny. 
  - Jak sądzicie, kto to może być? - spytał Ron.
  - Profesor R. J. Lupin - wyrecytowała Hermiona.
  R. J. Lupin... Harry przypomniał sobie swoją korespondencję z rodzicami i Syriuszem.
  - Dlaczego ty zawsze wszystko musisz wiedzieć? - spytał Ron.
  Hermiona wskazała na półkę nad mężczyzną. Znajdowała się tam walizka z napisem: Profesor R. J. Lupin.
  - A dlaczego ty zawsze jesteś ślepy? - spytała Hermiona
  - Remus Lupin - powiedział Harry.
  Ron i Hermiona spojrzeli na niego z zaskoczeniem. 
  - Skąd... - zaczął rudzielec.
  - Słyszałem, że będzie uczyć w Hogwarcie - wyjaśnił szybko Harry, jednak widział, że ich to nie przekonało.
  - Jak sądzicie, czego naucza? - spytał Ron, przyglądając się krytycznie połatanym szatom profesora.
  - Jest przecież tylko jedno wolne miejsce - zauważyła Hermiona. - Obrona przed Czarną Magią. 
  - Wygląda, jakby jedno zaklęcie mogło go wykończyć - uznał rudzielec. 
  - Nie sądzę - mruknął Harry.
  Ron przyjrzał mu się uważnie. 
  - Harry, co się stało w te wakacje? Dlaczego ty wszystko wiesz? - spytał. 
  - Wcieliłem się w Hermionę i teraz ja też wiem wszystko - odparł Harry.
  Ron parsknął śmiechem. 
  - Herm, chciałaś nam coś powiedzieć - przypomniał sobie Harry.
  Dziewczyna nabrała powietrza, a następnie wypaliła:
  - Syriusz Black chce cię zabić.
  Jej przyjaciele wytrzeszczyli na nią oczy.
  - Skąd..? - wykrztusił Harry.
  - Podsłuchałam rozmowę państwa Weasley'ów - wyjaśniła Hermiona.
  Zapadło milczenie. 
  - Harry... Na trzecim roku uczniowie mogą iść do Hogsmeade, no wiesz... - zaczęła niepewnie Hermiona.
  - Wiem - powiedział Harry.
  - No i... Chyba nie powinieneś tam iść.
  - Nie iść do Hogsmeade?! - Ron prawie spadł z siedzenia. - Jak można nie pójść do Hogsmeade?!
  - Nie martw się, Ron, nie mam formularzu, ale i tak pójdę - pocieszył go Harry.
  - Ale nie można iść bez formularzu i nie możesz opuszczać Hogwartu póki Black i Lestrage  na wolności! - zaprotestowała Hermiona.
  - Całą radość z życia chcesz mi odebrać? - oburzył się Harry. - Przecież mam pelerynę-niewidkę i Lestrage o tym nie wie!
  - I lepiej żeby on też nie wiedział - Hermiona wskazała na śpiącego profesora Lupina. 
  - Jak sądzisz, Harry, jak najłatwiej będzie się dostać do Hogsmeade? - zastanowił się Ron. - Znasz jakieś tajne przejście? 
  I to dużo pomyślał Harry, przypominając sobie o Mapie Huncwotów. 
  - Ktoś tu wspominał o tajnych przejściach? - spytał Fred, wkładając głowę do ich przedziału. - Avery, konfiskuję te Łajnobomby! - dodał, zabierając paczkę jakiemuś czwartoklasiście.
  - Od kiedy to konfiskujesz Łajnobomby? - zdziwiła się Hermiona.
  - Oszczędzamy - wyjaśnił George, stając obok brata. - Prawdę mówiąc, nie mamy za dużo pieniędzy...
  - ... więc ja wszystko konfiskuję - dokończył Fred, a następnie pochylił się ku przyjaciołom i dodał głośnym szeptem. - Ten Avery znajdzie swoje Łajnobomby pod poduszką...
  Harry uśmiechnął się. 
  - Dacie mi trochę? - poprosił. 
  Hermiona spojrzała na niego z oburzeniem. 
  - Harry!
  - Ciszej, Hermiona! - uspokoił ją kolega. - Obudzisz profesora Lupina.
  - Kogo? - spytał zdezorientowany George.
  Ron wskazał na profesora.
  - Ups... - powiedzieli bezgłośnie bliźniacy.
  - Co to za zbiegowisko? - rozległ się zimny głos. 
  Draco Malfoy odepchnął Freda i George'a. 
  - O, Łasiczka i Bliznowaty! - zawołał, gdy dostrzegł Harry'ego i Rona.
  - Spadaj, Malfoy - warknął Ron.
  - A co, rzucisz na mnie jakieś zaklęcie? - prychnął Ślizgon. - O ile umiesz, oczywiście. 
  Harry zobaczył, że Fred i George zgodnie sięgają do kieszeni.
  - Malfoy, spadaj, chyba że chcesz zobaczyć, czego się nauczyłem przez te wakacje - powiedział chłodno. 
  Ślizgon w odpowiedzi tylko prychnął, a następnie zwrócił się do Rona.
  - Słyszałem, że dostaliście forsę w te wakacje - powiedział. - Twoja mama dostała zawału? 
  Tego było za wiele dla bliźniaków i Rona. Wstali i wymierzyli różdżkami w Malfoy'a. 
  - Ostrzegam cię, Malfoy - wysyczał Fred przez zaciśnięte zęby - jeszcze jedno słowo...
  - Zostawcie go - przerwał mu Harry. 
  Weasley'owie opuścili różdżki, przypominając sobie groźbę Harry'ego. 
  - Levicorpus - wymamrotał Harry, mierząc różdżką w Malfoy'a. 
  Gdy zaklęcie zadziałało, z gardeł Weasley'ów wydobył się ryk śmiechu, a pogardliwy uśmieszek natychmiast zniknął z twarzy Ślizgona.
  - Coo...? - wyjęczał Malfoy, gdy zawisł do góry nogami w powietrzu.
  - Ostrzegałem, Malfoy - powiedział spokojnie Harry.
  - Harry! - zawołała Hermiona.
  - Och, Hermiona, nie psuj nam tej chwili triumfu! - jęknęli zgodnie Weasley'owie.
  Harry przyjrzał się Malfoy'owi z uwagą. 
  - A może tak...
  Wymamrotał kolejne zaklęcie. Malfoy zaklął głośno, gdy niewidzialna siła przykleiła go do ściany. 
  - Potter! - warknął Ślizgon.
  Następnie Malfoy nazwał Harry'ego bardzo brzydko. 
  Weasley'owie i Hermiona wstrzymali oddech, zastanawiając się, jak Harry zareaguje.
  - Uważaj na słowa - poradził mu Harry i wymamrotał kolejne zaklęcie. 
  Usta Malfoy'a wypełniły się mydlinami. 
  - Yyuu! - wyjęczał Ślizgon. 
  Teraz nawet Hermiona dusiła się ze śmiechu. Harry zobaczył, że profesor Lupin się obudził, ale mrugnął do chłopca i udawał, że dalej śpi.
  Nagle pogasły światła. Pociąg się zatrzymał i zrobiło się strasznie zimno. 
  - Coo...? - wykrztusił Ron.
  Harry wyjrzał z przedziału. Nic nie widział, nawet swoich przyjaciół w przedziale. 
  - Harry...? - spytała niepewnie Hermiona. - To ty...?
  - Nie - powiedział Harry. - To nie ja.
  Chłopiec przypomniał sobie listy Syriusza, jeszcze z Azkabanu. To dziwne zimno...
  - To nie ja - powtórzył Harry powoli. - Ale chyba wiem, kto, albo chyba raczej co.
  - Czyli? - spytał głos Rona.
  - Nie chcesz wiedzieć.
  - Nie depresjonuj go, Harry - poradził głos jednego z bliźniaków. George'a... Freda... Albo może jednak George'a...
  Nagle do przedziału wpadły dwie osoby, przewracając Harry'ego. 
  - Co się dzieje? 
  - Neville? Siedzisz na mnie!
  - Kto tu jest?
  - Ginny?
  - Hermiona?
  - Au! Neville, to moja stopa!
  - Sorry, Ron.
  - Siadajcie. Tylko nie na mnie!
  - Ej, to nasza kolekcja Łajnobomb!
  - Czy ktoś może zapalić światło?
  - Yyuu!
  - Cisza!
  W przedziale pojawiło się światło wydobywające się z różdżki profesora Lupina, który teraz stał przy oknie.
  - Spokojnie, usiądźcie - poradził Lupin.
  - Yyuu! - Malfoy przypomniał wszystkim o swojej obecności.
  Lupin spojrzał na Ślizgona chłodno. 
  - Należało ci się - powiedział. - Mam nadzieję, że będziesz pamiętał o nie wspominaniu o tym wydarzeniu żadnemu profesorowi, bo jestem pewien, że Harry zna jeszcze sporo zaklęć. A ty - Lupin zwrócił się do Harry'ego - mam nadzieję, że nauczyłeś się też przeciwzaklęć? 
  Harry skinął głową i wymamrotał kilka słów. Malfoy spadł na podłogę pociągu. 
  - Przesuńcie się - poprosił Lupin i ruszył w kierunku drzwi, jednak nim tam doszedł, Malfoy wydał z siebie krzyk i uciekł.



  Do przedziału wpłynęła czarna, zakapturzona postać. Harry poczuł straszliwe zimno. Postać wyciągnęła swoją dłoń w stronę chłopca. Harry usłyszał kobiecy krzyk... Jak przez mgłę dochodziły do niego odgłosy z przedziału... Słowa Lupina... W głowie Harry'ego rozległ się straszliwy, wysoki śmiech... Śmiech, który Harry słyszał w najgorszych koszmarach...
  Harry zobaczył jeszcze świecący srebrny kształt nim wszystko zrobiło się czarne.

2 komentarze:

  1. Rany boskie, ten gif z dementorem... T.T Rozdział wspaniały, ale nazwisko Belli brzmi Lestrange, a nie Lestrage

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodziutki dementor na zdjęciu ;)! A sposób w jaki Harry załatwił Dracona! Buha, ha, ha, ha, ha... XD

    OdpowiedzUsuń