poniedziałek, 18 maja 2015

MINIATURKA 4.: Jak to można prawie wysadzić szkołę w powietrze pierwszego dnia, część 1.

• oczami Syriusza •

- ... i nie waż się trafić do innego domu niż Slytherin...
  - ... i nie waż się przyjaźnić ze szlamami...
  - ... i nie waż się rozmawiać z Gryfonami...
  - ... i nie waż się trafić do Gryffindoru...
  - ... i nie waż się...
  Rozejrzałem się po peronie. Moi rodzice już od miesiąca mówili to samo. Czy oni naprawdę nigdy nie słyszeli o czymś takim jak 'synonim'? To ciągłe 'i nie waż się' zaczynało być już nudne.
  Nie miałem zamiaru trafić do Slytherinu. Nie miałem zamiaru nie przyjaźnić się z czarodziejami mugolskiego pochodzenia (jak to jest, że 'czarodzieje mugolskiego pochodzenia' to słownictwo niegodne arystokraty, a 'szlama' już tak?). Nie miałem zamiaru nie przyjaźnić się z Gryfonami. Nie miałem zamiaru nie trafić do Gryffindoru.
  Tsa. Ja chyba też muszę się dowiedzieć, co to synonim.
  - Syriusz, słuchasz mnie w ogóle? - moja matka właśnie się zorientowała, że jej nie słucham. Zajęło jej to... ile?... około miesiąc. Gratulację, mamusiu.
  Ej, chwila. Czy ja przed chwilą tę kobietę nazwałem 'mamusią'? Chyba pomyliłem osoby. Albo potrzebuję iść do tego, jak - go - tam - mugole - zwą, psychologa.
  - Słucham - mruknąłem.
  - Więc co przed chwilą powiedziałam?
  Banalne pytanie. Powtarzała to samo przez cały miesiąc, czyli od kiedy dostałem list z Hogwartu.
  - Mam nie ważyć się iść do innego domu niż Slytherin, mam nie ważyć się przyjaźnić z czaro... to znaczy, szlamami, mam nie ważyć się rozmawiać z Gryfonami, mam nie ważyć się trafić do Gryffindoru, mam nie ważyć się nie rozmawiać z wielce szanowną kuzynką Bellatrix, mam nie ważyć się nie dołączyć do śmierciożerców. Starczy? Ciekawe, czy Bella pozwoli mi ze sobą rozmawiać, gdy będzie się całowała z tym jej nowym chłopakiem. Nauczyła się już rzucać Avadę? Jeśli tak, to może nie będę sprawdzał.
  Walburga Black zazgrzytała zębami.
  - Jak śmiesz...
  Uznałem, że lepiej się ulotnić, nim skończy to zdanie.
  Wyminąłem tłum nowych uczniów i wskoczyłem do ostatniego nie - pełnego wagonu. Wyjrzałem ostrożnie przez okno.
  Ups. Nie wiedziałem, że moja jakże kochana matka potrafi tak szybko biegać.
  Zatrzasnąłem drzwi wagonu, mając nadzieję, że to ją choć trochę spowolni.
  - Ci...
  Odwróciłem się i zorientowałem się, że nie tylko ja uznałem to miejsce za dobrą kryjówkę. Za mną stał jakiś czarnowłosy chłopak w okularach, ostrożnie wyglądający przez okno.
  - James Potter - przedstawił się, nie patrząc na mnie. - Nowy pierwszoklasista. Znasz taką arystokratyczną Ślizgonkę z czarnymi, kręconymi włosami, lubiącą zabijać niewinnych pierwszoklasistów?
  Nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
  - Czyli jednak nauczyła się Avady - stwierdziłem. - Jaka szkoda. Zastanawiałem się przed chwilą, czy można by było bezkarnie podpatrzeć, co robi na randkach ze swoim chłopakiem.
  Potter przeniósł na mnie wzrok.
  - Ej, czekaj. Co ty przed chwilą powiedziałeś?
  Westchnąłem.
  - Mam nadzieję, że nie trafię do tego samego domu, co ty. Nie chcę mieć w klasie jakiegoś niepełnosprawnego umysłowo albo głuchego.
  Ku mojemu zaskoczeniu, James wyszczerzył zęby.
  - Lubię cię, wiesz? Ale nie jestem ani głuchy, ani niepełnosprawny umysłowo, chociaż - zmarszczył brwi - moi rodzice czasami twierdzą, że coś mi się stało, gdy spadłem z miotły, jak byłem mały. Podobno czasami zachowuję się niedojrzale. Wiesz w ogóle, co to znaczy 'dojrzałość' i 'odpowiedzialność'?
  Uśmiechnąłem się szeroko. Po namyśle: jednak miałem nadzieję, że Potter trafi do tego samego domu, co ja.
  - Mam ten sam problem, Jamesiku. Chociaż obawiam się, że gdybym się zachowywał tak, jak ty, pewnie już bym dostał Avadą. Moi rodzice niestety nie zaakceptowaliby takich wypowiedzi.
  - Aha, to ja mam chyba szczę... - najwyraźniej dopiero teraz całkowicie dotarło do niego, co przed chwilą powiedziałem, a jego twarz spurpurowiała. - Czy ty mnie właśnie nazwałeś 'Jamesik'?!
  - Tak - zgodziłem się, ledwo powstrzymując śmiech.
  - Dostaniesz za to!
  Uchyliłem się przed butem Jamesa, zanosząc się śmiechem.
  W tym momencie drzwi wagonu się otworzyły, a but trafił w moją nad wyraz miłą matkę, a następnie odbił się i uderzył purpurową ze złości Bellatrix.
  James zamarł w połowie zdejmowania drugiego buta, ja w pół obrocie.
  Przełknąłem ślinę.
  - Chyba musisz się pożegnać z tym butem.
  - Nigdy go jakoś specjalnie nie lubiłem.
  - Znasz Zaklęcie Przyzywające?
  - Wolisz nie znać skutków.
  - Aha. To lepiej nie próbuj.
  - Yhym. Jeszcze chcesz coś dodać?
  - Jedno słowo.
  - Ja chyba to samo.
  - Chodu! - krzykneliśmy wspólnie i ruszyliśmy biegiem korytarzem.

•★•★•★•★•
• oczami Remusa •

Mama pocałowała mnie w policzek.
  - Będziemy tęsknić - wyszeptała, ocierając łzę.
  Przytaknąłem niemrawo i spojrzałem z niepokojem na pociąg stojący na stacji. To własne nim miałem się dostać do Hogwartu. I tego się bałem. Byłem wilkołakiem. Raczej ciepło mnie nie przyjmą. Nikomu nie powiem, rzecz jasna, ale chyba ktoś zorientuje się, że opuszczam szkołę co miesiąc podczas pełni? To niemożliwe, aby wszyscy byli wystarczająco tępi, by tego nie zauważyć. A przyjaciele... o ile jakiś będę miał. O ile odważę się z kimś zaprzyjaźnić.
  Tata potargał mi włosy.
  - Będzie dobrze - obiecał.
  - Yhym. W szczególności podczas pełni - mruknąłem.
  Tata westchnął.
  - Remus, ja naprawdę... - głos mu się załamał.
  No tak. Jak mogłem być taki głupi? Tata nadal się obwiniał o obrażenie Greybacka. Jak mogłem być tak głupi?
  Z lokomotywy buchnęła para.
  - Idź już, synku - mama popchnęła mnie w kierunku pociągu. - Bądź grzeczny i ucz się pilnie.
  Wsiadłem do ostatniego wagonu - chyba jedynego, w którym było jeszcze choć trochę wolnych miejsc. Odwróciłem się i spojrzałem po raz ostatni na rodziców. Mama otarła łzę z policzka. Tata objął ją ramieniem i uśmiechnął się słabo. Gdy pociąg ruszył, pomachali mi na pożegnanie.
  Nie odmachałem. Czułbym wtedy, że ich opuszczam na zawsze.
  Hogwart nigdy nie będzie moim domem. Nigdy nikt nie zastąpi mi rodziny. Nigdy.
  Westchnąłem i ruszyłem korytarzem w poszukiwaniu wolnego przedziału, ciągnąc za sobą ciężki kufer.
  Gdy przechodziłem obok uchylonych drzwi, usłyszałem dziewczęcy głos: 'Chodź, Severusie'. Nim uświadomiłem sobie, co to znaczy, drzwi otworzyły się na oścież i mnie uderzyły, przywracając na podłogę.
  Z przedziału wyszedł tłustowłosy chłopak, który obrzucił mnie pogardliwym spojrzeniem. Uznałem, że ci w środku nie muszą być tacy źli, skoro ten chłopak ich nie lubi. Bo on na pewno miły nie był.
  Za chłopcem z przedziału wyszła rudowłosa dziewczyna z nieco zarozumiałą miną. Zamknęła drzwi i mnie dostrzegła.
  - Och, przepraszam! - dziewczyna spłonęła rumieńcem. - Nie wiedziałam, że tu stoisz. Nic ci się nie stało?
  Pomogła mi wstać.
  - Nie, wszystko w porządku - odparłem. - Naprawdę.
  Chłopak spojrzał na mnie pogardliwie.
  - Chodź, Lily - po czym odciągnął ją dalej korytarzem.
  Niepewnie zajrzałem do przedziału, uznając, że ten najprawdopodobniej nie będzie pełny.
  W środku siedzieli dwaj czarnowłosi chłopcy. Gdy mnie dostrzegli, natychmiast jeden z nich, ten w okularach, udał że trzyma mikrofon. Zwrócił się do niewidzialnej kamery.
  - Dzisiaj w naszym studiu gościmy... - zaczął, po czym szepnął do mnie: - Jak ty się w ogóle nazywasz?
  - Remus Lupin - odparłem zaskoczony.
  - Dzisiaj w naszym studiu gościmy Remusa Lupina - powtórzył chłopak, z powrotem do nieistniejącej kamery. - Remus w tym roku zaczyna naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Powiedz nam, Remusie - podsunął mi niewidzialny mikrofon - do jakiego domu w Hogwarcie chciałbyś trafić?
  - To tylko po to, by zadać jedno proste pytanie? - upewniłem się.
  - Jasne, że tak - zgodził się drugi chłopak.
  - Syriusz, nie przeszkadzaj, kręcę tu do 'Czarodziejskich Faktów'! - zdenerwował się okularnik.
  Spojrzałem na Syriusza niepewnie.
  - Czy twój kolega... ma jakiś problem z głową?
  Chłopak wyszczerzył zęby.
  - Chyba jeszcze większy niż ja - zgodził się.
  Okularnikowi teatralnie opadły ramiona.
  - Teraz na tym świecie nie można nawet zwyczajnie pytania zadać, by nie zostać uznanym za wariata - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Do czego ten świat zmierza?
  - Obecnie? - Syriusz wychylił się przez okno. - Zdaje się, że w przeciwnym kierunku niż do Hogwartu.
  - Obydwaj jesteście wariatami - stwierdziłem, patrząc się to na jednego, to na drugiego.
  Syriusz wyszczerzył zęby.
  - Dzięki, stary! Chociaż nie, sorry, ty nie jesteś jeszcze stary. Dzięki, młody!
  Powoli wycofałem się w stronę drzwi.
  - Um... Może znajdę sobie inny przedział...
  - Nie odpowiedziałeś jeszcze na moje pytanie! - przypomniał sobie nagle okularnik.
  Westchnąłem.
  - Gryffindor. Mogę wyj...?
  Nim zdążyłem dokończyć pytanie, obaj chłopcy wyciągnęli mnie do środka i usadowili
na siedzeniu.
  - Gryfoni tu zostają! - oznajmił okularnik. - James Potter, jakby co.

•★•★•★•★•
• oczami Petera •

Szedłem korytarzem wagonu, próbując poradzić sobie z ciężkim kufrem. Teraz żałowałem, że spakowałem tam tyle słodyczy. Chociaż jednocześnie... w Hogwarcie raczej bym ich nie dostał. Czyli jednak dobrze, że je wziąłem.
  Zajrzałem do jednego z przedziałów. Na szczęście nie był całkowicie pełny - jedno miejsce było wolne. W środku dwaj czarnowłosi chłopcy kłócili się ze sobą, a jakiś blondyn siedział jak najdalej od nich z miną mówiącą: 'I w co ja się wpakowałem?!'.
  - Um... - zacząłem. - Wolne?
  Czarnowłosi chłopcy zamilkli i odwrócili się do mnie.
  - Teraz ja - powiedział jeden z nich do swojego kolegi w okularach, a następnie odwrócił się do niewidzialnej kamery: - Witamy w programie 'I ty możesz mieć swoją kartę w czekoladowych żabach'. Dzisiaj naszym gościem jest...
  - To był mój pomysł! - zaprotestował okularnik.
  - Ja wymyśliłem 'I ty możesz mieć swoją kartę w czekoladowych żabach', więc bądź cicho - odparł jego kolega i z powrotem odwrócił się do nieistniejącej kamery. - Dzisiaj naszym gościem jest... - spojrzał na mnie wyczekująco.
  - Peter Pettigrew - wydusiłem. Miałem najprawdopodobniej taką samą minę, jak tamten blondyn przed chwilą. Napotkałem jego spojrzenie. 'Też przez to przeszedłem' - powiedział bezgłośnie.
  - Peter Pettigrew! - wykrzyknął czarnowłosy. - Powiedz nam, Peter - podetknął mi niewidzialny mikrofon, - do jakiego domudomu chcesz trafić?
  - No... Do Gryffindoru... Chyba...
  Chłopcy (nie włączając blondyna) krzykneli z radości i pociągnęli mnie na ostatnie wolne miejsce.
  - Mogłeś powiedzieć Ravenclaw lub Hufflepuff - mruknął blondyn. - Wtedy ci wariaci zostawiliby cię w spokoju. Jestem Remus Lupin, jakby co.
  - James Potter - przedstawił się okularnik. - A to Syriusz Nie - znam - nazwiska - odwrócił się do kolegi. - Musimy dokończyć naszą kłótnię.
  - A o co się kłócicie? - spytałem.
  - O przewagę kur nad indykami! - wykrzyknął Syriusz. - Kury są bardziej pożyteczne! Znoszą jajka!
  - I co z tego? - spytał James. - Mam alergię na jajka! Indyki są nieśmiertelne! Biegają jeszcze przez piętnaście sekund po śmierci!
  - Kury też!
  Spojrzałem na Remusa.
  - Oni nie mówią poważnie?
  Lupin westchnął.
  - A czy to brzmi poważnie? Według mnie ani trochę.
  Syriusz odwrócił się do nas.
  - Co jest lepsze: kury czy indyki? - spytał.
  - Kury - mruknął Remus.
  - Kury - zgodziłem się.
  James zrobił urażoną minę.
  - Indyki i tak lepsze! - wykrzyknął.
  - A to niby dlaczego? - spytał Syriusz.
  - Bo ja tak mówię!
  - A ja mówię, że kury lepsze!
  I kłótnia rozpętała się na nowo.
  Remus jęknął.
  - Jeszcze przed chwilą myślałem, że nikt nie może być tak niedojrzały.
  - A co to znaczy: 'dojrzałość'? - spytał James, rzucając w Syriusza butem. Zorientowałem się, że musiał gdzieś zgubić drugiego. - Indyki lepsze!
  - Nieprawda! - Syriusz wyjął książkę z otwartego kufra i cisnął nią w kolegę. - Kury górą!
  - Indyki! - ciastko rzucone przez Pottera prawie we mnie trafiło.
  - Kury! - Syriusz wyciągnął różdżkę. - Locomotor Mortis!
  - Petrificus Totalus!
  Po chwili w przedziale latały zaklęcia, książki i ciastka (pochodzące zdaje się z mojego kufra). Nie dało się rozróżnić Jamesa i Syriusza.
  Remus przełknął ślinę.
  - Peter i ja idziemy się przejść! - krzyknął i wyciągnął mnie z przedziału.
  Wątpię, by którykolwiek z kłócących się chłopców go usłyszał.

•★•★•★•★•
• oczami Syriusza •

- Co tu się dzieje?!
  Przerwaliśmy z Jamesem zapasy na podłodze wśród rozpaćkanych babeczek z kremem (ile ten Pettigrew ich spakował?!) i spojrzeliśmy w górę. W drzwiach stał czarnowłosy chłopak w ślizgońskiej szacie. To jakaś plaga czarnowłosych, czy co? Ja, James, Smarkerus i teraz jeszcze ten tutaj?
  - Co tu się dzieję?! - powtórzył Ślizgon.
  - Wolisz kury czy indyki? - spytałem.
  Chłopak spojrzał na mnie jak na wariata.
  - Indyki, ale czemu...?
  - Ha! - wykrzyknął James. - Indyki najlepsze!
  - Słowo Ślizgona się nie liczy! - zauważyłem.
  Potter spojrzał na szatę chłopaka i zaklął.
  - Ale moje już tak!
  I znów zaczęliśmy się tarzać po podłodze.
  - Spokój! - wrzasnął Ślizgon. - I ty, co masz na myśli mówiąc, że słowo Ślizgona się nie liczy? - spojrzał na mnie groźnie, wyciągając różdżkę.
  - Znasz Bellatrix Black? - spytałem, próbując zepchnąć z siebie Jamesa.
  - Tak, a co?
  - Więc lepiej odłóż tę różdżkę, chyba że chcesz mieć z nią problem. Jest moją kuzynką.
  James sam ze mnie spadł.
  - Ej, czekaj. Ty jesteś Black?!
  - Yhym - przytaknąłem.
  Ślizgon gapił się na mnie z otwartymi ustami.
  - Mucha ci tam zaraz wpadnie - zauważyłem.
  Chłopak zamknął usta.
  - Jesteś Black?! - powtórzył pytanie Jamesa.
  - Już mówiłem: tak, jestem. Syriusz Black, dziedzic Blacków - wstałem i skłoniłem się nisko. - Do usług.
  - Nathaniel Turner - wydusił Ślizgon. - Skoro jesteś Blackiem, to dlaczego uważasz, że...
  Bella mu przerwała. Wsadziła głowę do przedziału.
  - Czy mi się zdawało, czy rzeczywiście usłyszałam głos mojego kochanego kuzyna? - rozejrzała się i uśmiechnęła złośliwie. - Czyli jednak kochany Syriuszek tu jest. Wraz z jego nowym przyjacielemm.
  James przełknął głośno ślinę.
  - Dlaczego ona się właściwie na ciebie tak wściekła? - spytałem.
  - No... - Potter zawahał się. - Wybuchły mi łajnobomby i... no, wiesz, jak działają, prawda? Akurat ta twoja, um, kuzynka, tam była.
  - Bellatrusia była w złym miejscu, w złym czasie - pokiwałem ze zrozumieniem głową.
  Twarz mojej kuzynki spurpurowiała.
  - Czy ty mnie przed chwilą nazwałeś Bellatrusią? - wysyczała.
  - A czy ty mnie nazwałeś Syriuszkiem? - odparłem, a następnie sięgnąłem po kilka ostatnich babeczek. - Smacznego! - krzyknąłem, rzucając w nią wszystkimi na raz, a następnie wybiegłem z przedziału, ciągnąc Jamesa za sobą.

niedziela, 3 maja 2015

27. Ranek z życia Hermiony Granger, część 2 - Jake Dumbledore i skutki znajomości z nim

• oczami Hermiony •

Jake wysadził mnie dopiero na boisku quidditcha. Gdy tylko wylądował, obok zatrzymało się dwoje uczniów, chłopak i dziewczyna, dotychczas latający na miotłach.
  - Hej, Jake - przywitała się jasnowłosa dziewczyna po angielsku. - Kto to?
Przyjrzałam jej się. Długie, blond włosy, kilka piegów, zadarty nos, szeroki uśmiech. Wydawała się być miła, z pewnością o wiele milsza niż Tîa czy Selene.
  - To Miona Granger, Gryffindor, Hogwart - przedstawił mnie Jake.
  - Hermiona - poprawiłam go.
  Blondynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
  - Jake się uparł na Mionę, tak? Ignoruj go. Zawsze taki jest. Obawiam się, że w jego słowniku nie ma takiego słowa, jak 'nie' albo wyrażenia 'nie lubię quidditcha'.
  - Powiedziałam mu, że nie lubię quidditcha, a on zrozumiał, więc najwyraźniej wzbogacił swój słownik - stwierdziłam.
  Dziewczyna uniosła brwi.
  - Serio? Gratulacje, Jake!
  Chłopak burknął coś pod nosem.
  - Jestem Nev Esther - przedstawiła się dziewczyna. - W przeciwieństwie do ciebien ja nie lubię mojego pełnego imienia, a nie skrótu.
  - Vieve też nie lubisz - zauważył czarnowłosy chłopak, dotychczas milczący.
  Nev skrzywiła się.
  - Vieve jest chyba jeszcze gorsze.
  Brunet odwrócił się do mnie.
  - Alex South - przedstawił się. - Będę na ciebie mówić Mi. I nie próbuj się kłócić, okej? Mam równie ubogi słownik, co Jake.
  Prychnęłam, ale się nie kłóciłam.
  Nev chwyciła Jake'a za nadgarstek i spojrzała na jego zegarek.
  - Nie sądzicie, że skoro już wszyscy zapoznaliśmy się z Hermioną, wypadałoby pójść na lekcje? Za chwilę się zaczynają.
  - Ale ja nawet nie zdążyłam się spakować - jeknęłam.
  - Tak bez śniadania? - jeknął Alex.
  Jake machnął niedbale ręką.
  - Możemy nie pójść na pierwszą lekcję - stwierdził.
  - Nie chodzę na wagary - zauważyłam.
  - Nie chodziłaś - poprawił mnie Jake. - Właśnie idziesz po raz pierwszy.
  - Ale...
  Jake odwrócił się do reszty.
  - Co powiecie na małą wycieczkę do mugoli?
  Nev założyła ręce na piersiach.
  - Jake, wiesz, że to jest zakazane?
  Chłopak wzruszył ramionami.
  - Świetny pomysł - ucieszył się Alex.
  - Ale... - ja i Nev próbowałyśmy zaprotestować, ale chłopacy, nie zważając na nasze protesty, wsadzili nas na miotły i wzbili się w powietrze.

- To jest porwanie!
  Nev wydawała się chyba jeszcze bardziej niezadowolona niż ja. Cały czas krzyczała na chłopców, szczególnie na Alexa.
  Jake wzruszył ramionami, nadal nie puszczając miotły.
  - Skoro sama nie chciałaś, musieliśmy cię zabrać siłą - stwierdził.
  Nev naburmuszyła się.
  Przez jakiś czas lecieliśmy w milczeniu.
  - Powiem Madame Malkin - oznajmiła Esther.
  Tym razem to Alex wzruszył ramionami.
  - I tak dostaniemy szlaban, więc spokojnie możesz na nas naskarżyć. Chociaż, szczerze mówiąc, wolałbym mieć ten szlaban z tobą.
  I znowu musieliśmy wysłuchiwać, jak Nev krzyczy na Alexa, który tylko uśmiechał się w odpowiedzi.
  Westchnęłam.
  - Oni tak zawsze? - spytałam Jake'a.
  Chłopak przytaknął w odpowiedzi.
  - Hej, Nev! - krzyknął. - Weź bądź cicho, bo dolatujemy.
  Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną, ale zamilkła.
  Wylądowaliśmy w lesie, tuż przy niewielkiej wiosce. Jake i Alex ukryli miotły w jednym z krzaków, po czym całą czwórką weszliśmy do wioski.
  Nagle Nev zatrzymała się.
  - A co, gdybym nagle zaczęła krzyczeć? - zastanowiła się.
  - Musielibyśmy cię uciszyć zaklęciem - odparł Jake. - A to ci się pewnie nie spodoba, więc lepiej się zamknij.
  Nev zrobiła naburmuszoną minę, ale ucichła.
  Szliśmy ulicami wioski.
  - Jak się nazywa to miejsce? - spytałam.
  - C'estbeau - odparł Alex.
  - Nie o to pytałam.*
  - Tak nazywa się ta wioska. C'estbeau - wyjaśnił Jake.
  Tym czasem Nev zainteresowało coś zupełnie innego.
  - Chyba nie tylko my zdecydowaliśmy się na spacer - zauważyła, wskazując na grupkę nieznanych mi nastolatków - dziewczynę i dwóch chłopców.
  - Kto to? - spytałam.
  Odpowiedziała mi zielonowłosa dziewczyna z grupki.
  - O widzę, że ktoś chodzi na wagary? - spojrzała na mnie i skrzywiła się. - Niedobrze zaczynasz swój pierwszy dzień w szkole. Jestem Nicole François. To Ives, mój brat - wskazała na niebieskowłosego chłopaka, - a to Titus, mój drugi brat - tym razem pokazała chłopaka oczami w kolorze cytryny. A ty to niby kto?
  - Jej nazwisko wyjaśnia akcent - szepnął Alex po angielsku.
  Rzeczywiście. Nicole miała bardzo wyraźny, francuski akcent.
  - Hermiona Granger - przedstawiłam się po francusku. - I chętnie zaczęłabym ten dzień zupełnie inaczej, ale niestety ci dwaj mi przeszkodzili - wskazałam na Alexa i Jake'a.
  - Miona! Jak możesz! - zaprotestowali chłopcy.
  - Miło mi poznać, Nicole - zignorowałam ich. - Jesteście metamorfomagami?
  - Tak - odparł ten niebieskowłosy - Ives. - A ty jesteś z Anglii?
  Przytaknęłam.
  - Jesteś w Ravenclawie? - spytał Ives. - Pasowałabyś. Mądra jesteś...
  Nicole rzuciła bratu wściekłe spojrzenie.
  - W Gryffindorze - uśmiechnęłam się czarująco. - Chociaż rzeczywiście miałam proponowany Ravenclaw.
  - Titus, Ives, idziemy - zarządziła Nicole.
  - Ale... - próbował zaprotestować niebieskowłosy.
  - Idziemy!
  Nicole odwróciła się i odeszła, a wraz z nią Titus. Ives jeszcze spojrzał na mnie.
  - Pójdziesz ze mną na imprezę dzisiaj wieczorem? - spytał.
  Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale Jake mi przeszkodził.
  - Miona już z kimś idzie.
  - Och - odparł Ives. - Och. To... cześć?
  Odwrócił się i podszedł do wściekłej siostry.
  Nev zagwizdała.
  - Ives jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Ani Nicole. Nigdy nie była taka wściekła i nigdy nie odeszła tak szybko.
  Odwróciłam się do Jake'a.
  - Mogę wiedzieć, z kim idę na imprezę? - spytałam.
  - Ze mną - chłopak wzruszył ramionami. - Nie zdążyłem cię zaprosić?

Dopiero po lekcjach spotkałam Tîę, Selene i Sylvię. Siedziałam w naszym dormitorium, gdy dziewczyny weszły do środka.
  - Hermiona! - wykrzyknęła Tîa, gdy tylko mnie zobaczyła. - Gdzieś ty była?
  - Zostałam porwana - odparłam śmiertelnie poważnie.
  - Ale tak serio?
  - Tak serio zostałam porwana. Ja i Nev Esther. Przez Jake'a Dumbledore'a i Alexa Southa.
  - Tych idiotów? - upewniła się Selene. - Bywają jeszcze gorsi niż rodzeństwo François, może znasz?
  Przytaknęłam.
  - Strasznie rozrabiają - zgodziła się Sylvia. - Wagarują...
  Prawda. Nie tylko opuszczają lekcje, ale i zmuszają do tego bezbronne dziewczyny (może nie takie bezbronne, biorąc pod uwagę guza Alexa po tym, jak zaprosił ją na imprezę...).
  - ... umawiają się ze wszystkimi dziewczynami...
  Prawda. Jake nawet się nie spytał, jakby sądził, że już jestem w nim zabujana. Oczywiście, nie jestem. On nawet nie jest przystojny... No, może trochę... bardzo... bardzo trochę... dużo bardzo...
  No, dobrze. Był przystojny. Jasnowłosy, z intensywnie niebieskimi oczami i tym uśmiechem, i... Och, nieważne. Ale to, że jest przystojny, nie oznacza od razu, że mi się podoba.
  - ... dostają całą masę szlabanów...
  Też prawda. Coś im się dostało za te wagary. Spotkaliśmy dyrektorkę, jak wchodziliśmy do zamku. Na szczęście uwierzyła, że ja i Nev nie poszłyśmy dobrowolnie.
  - ... i wszystkim dokuczają.
  Również prawda. Po drodze podrzucili łajnobomby pod gabinet szkolnego woźnego. Normalnie Fred i George Weasley kontra Filch.
  Wzruszyłam ramionami.
  - Ja tam ich lubię.
  Oczy Selene niebezpiecznie zabłysły.
  - A ja nie. W drugiej klasie zepsuli mi randkę...
  - Straszna rzecz - Tîa wywróciła oczami.
  - ... i ja ich nie - na - wi - dzę, jasne?
  - Nie - stwierdziłam. - Nie rozumiem, jak można kogoś nienawidzić przez cały rok, tylko dlatego, że zepsuł ci randkę. I nie rozumiem, jak można się umawiać na randkę w wieku dwunastu lat.
  - Nie znam cię - stwierdziła Selene. - Hermiona, którą kiedyś znałam, była zupełnie inna.
  A Hermiona, którą ja kiedyś znałam, była zupełnie niepodobna do tej, jaka jest teraz.

---

* 'C'est beau' oznacza po francusku 'to jest piękne'.

piątek, 1 maja 2015

Liebster Award

Naprawdę? Sądzicie, że na to zasługuję? Ja tam wątpię, ale jak chcecie.

Nominacja od: Ashnnon której blog jest o niebo lepszy niż mój.

1. Ostatnia książka, którą przeczytałaś/przeczytałeś?

To będzie chyba 'The Lady of the Rivers' Phillipy Gregory, ale pewnie do czasu, kiedy opublikuję ten post, przeczytam kolejną.

2. Najbardziej znienawidzona postać z "Harrego Pottera"?

Hmm... Jest kilku takich. Umbridge, Lucius Malfoy, Snape, Voldemort...

3. Gdybyś miała możliwość pojechania do Hogwartu, to do jakich czasów byś się przeniosła i dlaczego?

Czasy Huncwotów! Uwielbiam ich!

4. Ulubiony parring z HP?

Hmm... Nie znam się na parringach, ale chyba James Potter i Lily Evans (jak to się w ogóle nazywa?) lub jakaś postać z HP + ktoś wymyślony.

5. Masz jakiś talent (oprócz pisania)?

Talent do zaszywania się w pokoju z książką albo długopisem i notatnikiem.
Ale tak na poważnie? Podobno wiele, ale zwykle raczej niewiele z nich pożytku. Pracowita to ja nie jestem.
PS Czy dobrze rozumiem? Ty twierdzisz, że ja mam talent do pisania? Chyba mnie z kimś pomyliłaś, dziewczyno.

6. Wyobraź sobie, że twoja głowa i myśli przybierają wygląd pomieszczenia. Jak ono wygląda?

Kiedyś już nad tym myślałam, wiesz? Uznałam, że dla moich myśli nie starczy jeden świat, a co dopiero jedno pomieszczenie! Mam o wiele za bardzo rozwiniętą wyobraźnię.

7. Film/książka, do której zawsze wrócisz z uśmiechem?

Jednej książki nie podam, uwielbiam czytać. Wymienić wszystkie? Proszę bardzo!
1. 'Złodziej Pioruna'; 'Morze Potworów'; 'Klątwa Tytana'; 'Bitwa w Labiryncie'; 'Ostatni Olimpijczyk' z serii 'Percy Jackson i bogowie olimpijscy' autorstwa Ricka Riordana.
2. 'Zagubiony heros'; 'Syn Neptuna'; 'Znak Ateny'; 'Dom Hadesa'; 'Krew Olimpu' z serii 'Olimpijscy herosi' autorstwa Ricka Riordana.
3. 'Czerwona piramida'; 'Ognisty tron'; 'Cień węża' z serii 'Kroniki rodu Kane' autorstwa Ricka Riordana.
4. 'Wilczy brat'; 'Wędrujący duch'; 'Pożeracz Dusz'; 'Wyrzutek'; 'Złamana przysięga'; 'Tropiciel duchów' z serii 'Kroniki pradawnego mroku' autorstwa Michelle Paver.
5. (Po angielsku, bo chyba nie przetłumaczyli) 'The Outsider'; 'The Burning Shadow'; 'The Eye of the Falcon' z serii 'Gods and Warriors' autorstwa Michelle Paver.
6. 'Cienie w mroku' bez serii, autorstwa Michelle Paver.
7. (Po angielsku, bo chyba nie przetłumaczyli) 'Graceling'; 'Fire'; 'Bitterblue' z serii o nieznanej mi nazwie, autorstwa Kristin Cashore.
8. (Po angielsku, bo po innemu nie czytałam) 'The White. Queen'; 'The Red Queen'; 'The Lady of the Rivers'; 'The Kingmaker's daughter'; 'The White Princess'; 'The King's Curse' z serii o nieznanej mi nazwie, autorstwa Philippy Gregory.
9. (Po angielsku, bo nie czytałam po innemu) 'Changeling'; 'Stormbringers'; 'Fools' Gold' z serii 'The Order of Darkness' autorstwa Philippy Gregory.
10. 'Złodziejka książek', bez serii, autorstwa Markusa Zusaka.
11. Cała seria 'Felix, Net i Nika' Rafała Kasia, ale nie mam ochoty wymieniać wszystkich trzynastu tytułów.
13. 'Władca Piasków' z serii nieznanej lub brak, autorstwa siedemnastoletniej (!) Elizy Drogosz.
12. No i oczywiście: 'Harry Potter' J.K. Rowling, ale też nie mam ochoty wymieniać tytułów.
Starczy? Ulubionych książek, do których zawsze wrócę z uśmiechem, mam jeszcze kilka, ale jakoś nie mam ochoty ich wszystkich to umieszczać. Zresztą pewnie bym Was zanudziła na śmierć. Tyle chyba starczy, by pokazać Wam, ile czytam.
Dlaczego łatwiej wymienia mi się ulubione książki niż nominuje blogi?

8. Najzabawniejsza historia z dzieciństwa?

No, nie wiem... Może wtedy, kiedy mój brat (miał wtedy dopiero rok) uznał, że choinka będzie wspaniale smakować i próbował ją zjeść oraz przekonać mnie do tego samego? Albo kiedy ten sam brat zapomniał zdjąć klapek na basenie i wskoczył w nich do wody? Później musiałam je wyławiać, i to nie było już takie śmieszne. Albo kiedy przyszły do mnie koleżanki i groziłam mojemu bratu zabawkowym wozem strażackim? Na szczęście (albo i nie) naprawdę lała się z niego woda. Wymieniać więcej?

9. Masz jakieś zwiarzę? (Młodsze rodzeństwo też się liczy)

Młodszy brat o imieniu Wiktor, pochodzący z gatunku bardzo hałaśliwych i złośliwych małp.
Oprócz tego? Niestety nie.

10. Jak zaczęła się twoja historia z pisaniem?

Sama nie wiem... Może w przedszkolu? Zachciało mi się napisać zbiorek z krótkimi bajkami bez morału, więc podyktowałam mamie. Wyszły z tego dwa tomiki opowiadające o różnych przygodach króla, królowej, królewny i konika. Jedna bajka, którą jeszcze pamiętam, opowiadała o tym, jak to pewnego dnia królewna zgubiła się w lesie i król poszedł ją szukać, a królowa bardzo się o nią martwiła. Na szczęście królewna miała latarkę, więc odnalazła drogę do domu. Wtedy królewna i królowa martwiły się o króla, ale on na szczęście wrócił na swoim koniku. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Koniec.
Następna moja próba literacka miała miejsce w pierwszej klasie, kiedy to napisałam małą książeczkę o Oli, jej przyjaciółkach i rodzinie. Rozdział w druku zajmował niecałe pół strony A5...
A potem... Może nie będę wymieniać. Pisałam później o wiele bardziej intensywnie, czasem kilka opowiadań na raz. Obecnie prowadzę dwa blogi, piszę historię nowego pokolenia po angielsku oraz coś, co ma w przyszłości zostać książką.

11. Wolisz koncentrować się na jednym projekcie, czy jesteś w stanie opanować kilka naraz?

Kilka na raz. Nie jestem w stanie opanować tylko jednego projektu, muszę się zajmować kilkoma. Po porostu nie potrafię zająć mojego umysłu jednym tematem.

Nominuję:

1. dramione-w-twoich-ramionach.blogspot.com
2. hogwarts-memories.blogspot.com
3. life-of-heros.blogspot.com
4. she-is-the-last.blogspot.com
5. hogwarts-xxi-wiek.blogspot.com
6. elizabeth-watters-heros.blogspot.com
7. zatrute-serca.blogspot.com
8. history-of-lily-evans.blogspot.com
9. harmony-of-heroes.blogspot.com
10. lilkaopowiada.blogspot.com
11. nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

Pytania:

1. Ulubione książki / filmy / muzyka.

2. Wyobraź sobie, że nagle masz znów jedenaście lat. Pewnego dnia do Twojego okna puka sowa płomykówka. Zaskoczona, wpuszczasz ją do środka i zauważasz, że trzyma list. Bierzesz go do ręki i oglądasz. Na kopercie, zielonym atramentem jest wpisany Twój dokładny adres. Z szybko bijącym sercem otwierasz kopertę i przelatujeszczęśliwego wzrokiem przez treść listu. Tak! Trafiłaś do Hogwartu!
Gdy już wykonasz swój taniec radości, a szybko płynący czas umieszcza Cię na stołku w Wielkiej Sali. Na Twoją głowę opada Tiara Przydziału. A teraz pojawia się pytanie: do jakiego domu trafisz i dlaczego? Jak przebiegnie Twoja rozmowa z Tiarą?

3. A teraz zupełnie inny przypadek: jeden z Twoich rodziców (nieważne który) podobno nie żyje, a Ty go nigdy nie spotkałaś. Pewnego dnia Twój drugi żyjący rodzic informuje Cię, że jesteś półboginią, pół - śmiertelniczką i pół - boginią, a Twoim 'martwym' rodzicem jest grecki bóg / bogini ze starożytnych mitów, które nagle okazują się prawdą. Pytanie brzmi: jakim jest bogiem / boginią?

4. Uczęszczasz na wykłady słynnego naukowca. Pewnego dnia, podczas jednego z eksperymentów, Ty i Twoje najbliższe przyjaciółki przenosicie się w czasie. W jakich czasach najbardziej chciałabyś się znaleźć, kim byś tam była i co byś tam robiła? Możesz zadać to samo pytanie swoim przyjaciółkom.

5. Trochę wścibskie pytanie: jaki jest Twój wymarzony chłopak?

6. Masz młodsze rodzeństwo? Też jest takie okropne jak mój brat?

7. Wyobraź sobie, że jeszcze przed swoimi narodzinami możesz zdecydować jak będziesz wyglądać, jak będziesz się nazywać i jaka będziesz. Co byś wybrała?

8. Jak wygląda Twój wymarzony świat i kim w nim jesteś? I nie, nie przyjmuję takiej odpowiedzi jak: 'Nie mam wymarzonego światu'. Każdy jakiś tam ma.

9. Wyczerpują mi się pomysły. O co tam jeszcze mogę zapytać? Nie, to nie było to pytanie. Hmm... O! Mam! Bohater z książki płci męskiej, którego chciałabyś spotkać w rzeczywistości i może zaprosiłby Cię na randkę...

10. Czego się najbardziej boisz? Wymień co najmniej trzy przykłady; mogą być absurdalne, jak na przykład Twój brat na balu karnawałowym (ej, jak się przebiera za rycerza i wymachuje Ci szablą przed nosem, to jest przerażające!). Albo jeszcze lepiej! Im bardziej absurdalne, tym więcej punktów stawiam!

11. Teraz już naprawdę nie mam pomysłu. Może... Najbardziej znienawidzony bohater z książki / filmu? Taki, którego skopałabyś na śmierć nie dając czasu na ostatnie życzenie lub spisanie testamentu.

12. Przepisowo miało być tylko jedenaście pytań, ale dostałam nagłego natchnienia. W końcu po to są zasady, by je łamać, prawda?
A tak co do łamania zasad... Zrobiłaś to kiedyś? Jaki był (lub jest) Twój największy plan złamania reguł?