środa, 18 lutego 2015

3. Zeszyt Zaklęć

Rano Harry zszedł na śniadanie z różdżką i Zeszytem Zaklęć w kieszeni. Dursley'owie siedzieli przed telewizorem w kuchni i jak zwykle zignorowali Harry'ego.
  Harry usiadł na sofie obok wuja Vernona i spojrzał na telewizor. Spiker właśnie informował o zbiegłym więźniu.
  - ... jeśli ktoś go zobaczy, proszę zadzwonić na policję. Prosimy także o zachowanie ostrożności...
  - O kim mówią? - spytał Harry, częstując się ciasteczkiem z miski stojącej na stole.
  Wuj Vernon spojrzał na niego.
  - O zbiegłym więźniu, Syriuszu Blacku - powiedział. 
  Harry zaksztusił się ciasteczkiem.
  - O kim?!
  - Nie przeszkadzaj - zganiła go ciotka Petunia, przysuwając się bliżej telewizora.
  - ... Minister Rolnictwa informuje, że... - powiedział spiker. 
  Wuj Vernon uderzył dłonią w stół.
  - Nie powiedzieliście, skąd ten Black uciekł! - krzyknął w stronę telewizora. 
  - Z Azkabanu - powiedział cicho Harry, sięgając po kolejne ciastko.
  Wuj, ciotka i Dudley spojrzeli na Harry'ego. 
  - Skąd? - spytała ciotka Petunia.
  - Z Azkabanu - powtórzył spokojnie Harry. - To takie więzienie czarodziejów. 
  Wuj Vernon spojrzał na siostrzeńca ze złością. 
  - Nie mów takich słów w moim domu! - wrzasnął. 
  Harry nie przejął się tym. Teraz, kiedy mógł używać magii, nie miał zamiaru słuchać się wuja.
  - Syriusz Black trafił do Azkabanu za morderstwo - kontynuował Harry, udając że nie usłyszał. - Był przyjacielem moich rodziców. 
  Dudley spojrzał na Harry'ego szeroko otwartymi oczami, a następnie pisnął i pobiegł do swojego pokoju. Ciotka Petunia zawachała się, ale poszła za jego przykładem. 
  Wuj Vernon pobladł. 
  - Chłopcze... Nie utrzymujesz z nim kontaktów, prawda? - spytał z nadzieją. 
  Harry uśmiechnął się. 
  - Dzisiaj rano dostałem od niego prezent urodzinowy - powiedział zadowolony. 
  - Och... To świetnie... - zająkał się wuj Vernon. - A co od niego dostałeś? 
  Harry wyszczerzył zęby. 
  - Zeszyt Zaklęć.
  - Ale nie możesz ich użyć? Prawda? - upewnił się wuj Vernon.
  Harry wyciągnął różdżkę z kieszeni.
  - Ministerstwo i tak się nie dowie, że użyłem jakiejkolwiek magii - powiedział z satysfakcją wpatrując się w bladą twarz wuja Vernona. 
  - Eee... Chciałbyś mieć swoje rzeczy z powrotem? Eee... Harry? - spytał niepewnie wuj Vernon.
  - Jasne - Harry uśmiechnął się wesołoRano Harry zszedł na śniadanie z różdżką i Zeszytem Zaklęć w kieszeni. Dursley'owie siedzieli przed telewizorem w kuchni i jak zwykle zignorowali Harry'ego.

  Harry usiadł na sofie obok wuja Vernona i spojrzał na telewizor. Spiker właśnie informował o zbiegłym więźniu.
  - ... jeśli ktoś go zobaczy, proszę zadzwonić na policję. Prosimy także o zachowanie ostrożności...
  - O kim mówią? - spytał Harry, częstując się ciasteczkiem z miski stojącej na stole.
  Wuj Vernon spojrzał na niego.
  - O zbiegłym więźniu, Syriuszu Blacku - powiedział. 
  Harry zaksztusił się ciasteczkiem.
  - O kim?!
  - Nie przeszkadzaj - zganiła go ciotka Petunia, przysuwając się bliżej telewizora.
  - ... Minister Rolnictwa informuje, że... - powiedział spiker. 
  Wuj Vernon uderzył dłonią w stół.
  - Nie powiedzieliście, skąd ten Black uciekł! - krzyknął w stronę telewizora. 
  - Z Azkabanu - powiedział cicho Harry, sięgając po kolejne ciastko.
  Wuj, ciotka i Dudley spojrzeli na Harry'ego. 
  - Skąd? - spytała ciotka Petunia.
  - Z Azkabanu - powtórzył spokojnie Harry. - To takie więzienie czarodziejów. 
  Wuj Vernon spojrzał na siostrzeńca ze złością. 
  - Nie mów takich słów w moim domu! - wrzasnął. 
  Harry nie przejął się tym. Teraz, kiedy mógł używać magii, nie miał zamiaru słuchać się wuja.
  - Syriusz Black trafił do Azkabanu za morderstwo - kontynuował Harry, udając że nie usłyszał. - Był przyjacielem moich rodziców. 
  Dudley spojrzał na Harry'ego szeroko otwartymi oczami, a następnie pisnął i pobiegł do swojego pokoju. Ciotka Petunia zawachała się, ale poszła za jego przykładem. 
  Wuj Vernon pobladł. 
  - Chłopcze... Nie utrzymujesz z nim kontaktów, prawda? - spytał z nadzieją. 
  Harry uśmiechnął się. 
  - Dzisiaj rano dostałem od niego prezent urodzinowy - powiedział zadowolony. 
  - Och... To świetnie... - zająkał się wuj Vernon. - A co od niego dostałeś? 
  Harry wyszczerzył zęby. 
  - Zeszyt Zaklęć.
  - Ale nie możesz ich użyć? Prawda? - upewnił się wuj Vernon.
  Harry wyciągnął różdżkę z kieszeni.
  - Ministerstwo i tak się nie dowie, że użyłem jakiejkolwiek magii - powiedział z satysfakcją wpatrując się w bladą twarz wuja Vernona. 
  - Eee... Chciałbyś mieć swoje rzeczy z powrotem? Eee... Harry? - spytał niepewnie wuj Vernon.
  - Jasne - Harry uśmiechnął się wesoło. 
  Te wakacje zapowiadały się wspaniale.


☆★☆


Harry otworzył Zeszyt Zaklęć i przeczytał:


Levicorpus - zaklęcie unoszące w górę za kostki. Przeciwzaklęcie: Leveracorpus Wypróbować na Snape'ie.

Harry uśmiechnął się i pożałował, że nie widział wrednego nauczyciela Eliksirów w Hogwarcie wiszącego do góry nogami w powietrzu.
  Harry zakradł się po cichu do sypialni Dudley'a. Gdy jego kuzyn otworzył drzwi, Harry wymierzył w niego różdżką i wymamrotał:
  - Levicorpus.
  Dudley krzyknął, gdy jakaś niewidzialna siła uniosła go w górę za kostki.
  Harry z trudem powstrzymał śmiech, ale wyszeptał przeciwzaklęcie, a następnie szybko pobiegł do swojego pokoju.

  Usłyszał dobiegające z sypialni Dudley’a krzyki, a następnie kroki zmierzające do jego pokoju.
  Wuj Vernon otworzył drzwi. Jego twarz była purpurowa z gniewu.
  - COŚ TY ZROBIŁ DUDLEY’OWI?! – ryknął na przywitanie.
  Harry pomyślał, że może dokuczanie kuzynowi nie było najlepszym pomysłem.
  - To tylko proste zaklęcie, nic mu się nie stało – próbował się tłumaczyć.
  - WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU I JUŻ TU NIE WRACAJ!!!
  I w ten sposób Harry Potter znalazł się sam z ciężkim kufrem na ulicym Privet Drive.

3 komentarze:

  1. Haha, ta akcja z Dudleyem <3 Cudeńko, oby tak dalej! A teraz spadam czytać dalej ;)
    Pozdrawiam,
    Hermenegilda :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dudley taki wywieszony xD Bosko, ale zżera mnie ciekawość, co dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden fragment jest dwa razy! Ta akcja z Dudley'em... Ha, ha, ha... XD

    OdpowiedzUsuń