Rano Harry zszedł na śniadanie
z różdżką i Zeszytem Zaklęć w kieszeni. Dursley'owie siedzieli przed
telewizorem w kuchni i jak zwykle zignorowali Harry'ego.
Harry usiadł na sofie obok wuja Vernona i spojrzał na telewizor. Spiker
właśnie informował o zbiegłym więźniu.
- ... jeśli ktoś go zobaczy, proszę zadzwonić na policję. Prosimy także
o zachowanie ostrożności...
- O kim mówią? - spytał Harry, częstując się ciasteczkiem z miski
stojącej na stole.
Wuj Vernon spojrzał na niego.
- O zbiegłym więźniu, Syriuszu Blacku - powiedział.
Harry zaksztusił się ciasteczkiem.
- O kim?!
- Nie przeszkadzaj - zganiła go ciotka Petunia, przysuwając się bliżej telewizora.
- ... Minister Rolnictwa informuje, że... - powiedział spiker.
Wuj Vernon uderzył dłonią w stół.
- Nie powiedzieliście, skąd ten Black uciekł! - krzyknął w stronę
telewizora.
- Z Azkabanu - powiedział cicho Harry, sięgając po kolejne ciastko.
Wuj, ciotka i Dudley spojrzeli na Harry'ego.
- Skąd? - spytała ciotka Petunia.
- Z Azkabanu - powtórzył spokojnie Harry. - To takie więzienie
czarodziejów.
Wuj Vernon spojrzał na siostrzeńca ze złością.
- Nie mów takich słów w moim domu! - wrzasnął.
Harry nie przejął się tym. Teraz, kiedy mógł używać magii, nie miał
zamiaru słuchać się wuja.
- Syriusz Black trafił do Azkabanu za morderstwo - kontynuował Harry,
udając że nie usłyszał. - Był przyjacielem moich rodziców.
Dudley spojrzał na Harry'ego szeroko otwartymi oczami, a następnie
pisnął i pobiegł do swojego pokoju. Ciotka Petunia zawachała się, ale poszła za
jego przykładem.
Wuj Vernon pobladł.
- Chłopcze... Nie utrzymujesz z nim kontaktów, prawda? - spytał z
nadzieją.
Harry uśmiechnął się.
- Dzisiaj rano dostałem od niego prezent urodzinowy - powiedział
zadowolony.
- Och... To świetnie... - zająkał się wuj Vernon. - A co od niego
dostałeś?
Harry wyszczerzył zęby.
- Zeszyt Zaklęć.
- Ale nie możesz ich użyć? Prawda? - upewnił się wuj Vernon.
Harry wyciągnął różdżkę z kieszeni.
- Ministerstwo i tak się nie dowie, że użyłem jakiejkolwiek magii -
powiedział z satysfakcją wpatrując się w bladą twarz wuja Vernona.
- Eee... Chciałbyś mieć swoje rzeczy z powrotem? Eee... Harry? - spytał
niepewnie wuj Vernon.
- Jasne - Harry uśmiechnął się wesołoRano Harry zszedł na śniadanie
z różdżką i Zeszytem Zaklęć w kieszeni. Dursley'owie siedzieli przed
telewizorem w kuchni i jak zwykle zignorowali Harry'ego.
Harry usiadł na sofie obok wuja Vernona i spojrzał na telewizor. Spiker
właśnie informował o zbiegłym więźniu.
- ... jeśli ktoś go zobaczy, proszę zadzwonić na policję. Prosimy także
o zachowanie ostrożności...
- O kim mówią? - spytał Harry, częstując się ciasteczkiem z miski
stojącej na stole.
Wuj Vernon spojrzał na niego.
- O zbiegłym więźniu, Syriuszu Blacku - powiedział.
Harry zaksztusił się ciasteczkiem.
- O kim?!
- Nie przeszkadzaj - zganiła go ciotka Petunia, przysuwając się bliżej telewizora.
- ... Minister Rolnictwa informuje, że... - powiedział spiker.
Wuj Vernon uderzył dłonią w stół.
- Nie powiedzieliście, skąd ten Black uciekł! - krzyknął w stronę
telewizora.
- Z Azkabanu - powiedział cicho Harry, sięgając po kolejne ciastko.
Wuj, ciotka i Dudley spojrzeli na Harry'ego.
- Skąd? - spytała ciotka Petunia.
- Z Azkabanu - powtórzył spokojnie Harry. - To takie więzienie
czarodziejów.
Wuj Vernon spojrzał na siostrzeńca ze złością.
- Nie mów takich słów w moim domu! - wrzasnął.
Harry nie przejął się tym. Teraz, kiedy mógł używać magii, nie miał
zamiaru słuchać się wuja.
- Syriusz Black trafił do Azkabanu za morderstwo - kontynuował Harry,
udając że nie usłyszał. - Był przyjacielem moich rodziców.
Dudley spojrzał na Harry'ego szeroko otwartymi oczami, a następnie
pisnął i pobiegł do swojego pokoju. Ciotka Petunia zawachała się, ale poszła za
jego przykładem.
Wuj Vernon pobladł.
- Chłopcze... Nie utrzymujesz z nim kontaktów, prawda? - spytał z
nadzieją.
Harry uśmiechnął się.
- Dzisiaj rano dostałem od niego prezent urodzinowy - powiedział
zadowolony.
- Och... To świetnie... - zająkał się wuj Vernon. - A co od niego
dostałeś?
Harry wyszczerzył zęby.
- Zeszyt Zaklęć.
- Ale nie możesz ich użyć? Prawda? - upewnił się wuj Vernon.
Harry wyciągnął różdżkę z kieszeni.
- Ministerstwo i tak się nie dowie, że użyłem jakiejkolwiek magii -
powiedział z satysfakcją wpatrując się w bladą twarz wuja Vernona.
- Eee... Chciałbyś mieć swoje rzeczy z powrotem? Eee... Harry? - spytał
niepewnie wuj Vernon.
- Jasne - Harry uśmiechnął się wesoło.
Te wakacje zapowiadały się wspaniale.
☆★☆
Harry otworzył Zeszyt Zaklęć i przeczytał:
Levicorpus
- zaklęcie unoszące w górę za kostki.
Przeciwzaklęcie: Leveracorpus. Wypróbować na Snape'ie.
Harry
uśmiechnął się i pożałował, że nie widział wrednego nauczyciela Eliksirów w
Hogwarcie wiszącego do góry nogami w powietrzu.
Harry zakradł się po cichu do sypialni Dudley'a. Gdy jego kuzyn otworzył
drzwi, Harry wymierzył w niego różdżką i wymamrotał:
- Levicorpus.
Dudley krzyknął, gdy jakaś niewidzialna siła uniosła go w górę za
kostki.
Harry z trudem powstrzymał śmiech, ale wyszeptał przeciwzaklęcie, a
następnie szybko pobiegł do swojego pokoju.
Usłyszał dobiegające z sypialni Dudley’a
krzyki, a następnie kroki zmierzające do jego pokoju.
Wuj Vernon otworzył drzwi. Jego twarz była
purpurowa z gniewu.
- COŚ TY ZROBIŁ DUDLEY’OWI?! – ryknął na
przywitanie.
Harry pomyślał, że może dokuczanie kuzynowi
nie było najlepszym pomysłem.
- To tylko proste zaklęcie, nic mu się nie
stało – próbował się tłumaczyć.
- WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU I JUŻ TU NIE
WRACAJ!!!
I w ten sposób Harry Potter znalazł się sam z
ciężkim kufrem na ulicym Privet Drive.
Haha, ta akcja z Dudleyem <3 Cudeńko, oby tak dalej! A teraz spadam czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Hermenegilda :*
Dudley taki wywieszony xD Bosko, ale zżera mnie ciekawość, co dalej!
OdpowiedzUsuńJeden fragment jest dwa razy! Ta akcja z Dudley'em... Ha, ha, ha... XD
OdpowiedzUsuń