sobota, 25 kwietnia 2015

26. Ranek z życia Hermiony Granger - W Beuxaboutons

Tak, wiem, rozdział miał się pojawić... chyba przedwczoraj? Powód jego braku: dwa konkursy i mój drugi blog. Dopiero niedawno znalazłam trochę wolnego czasu na szybkie dokończenie rozdziału i dopisałam 1500 słów... Jak Wam się podoba?

• oczami Hermiony •

- Pięknie tu jest, prawda?
  Nad Beuxaboutons właśnie wschodziło słońce. Z Zachodniej Wieży, na której szczycie stałyśmy Sylvia, Selene, Tîa i ja, dobrze widać było całe piękno tej pory. Pomarańczowe promienie słońca oświetlały zamek oraz jezioro. Zielona trawa przybierała trochę czerwonawy odcień.
  - Tu jest pięknie - zgodziłam się.
  Selene ziewnęła.
  - Może i pięknie, ale to nie oznacza, że musiałaś nas budzić o takiej porze - stwierdziła. - Tîa? Słuchasz mnie w ogóle?
  Sagesse nie odpowiedziała, tylko pstryknęła kolejne zdjęcie.
  Méchant wywróciła oczami.
  - Tîa - Fotografka - prychnęła.
  - Ja przynajmniej robię ładne zdjęcia, w przeciwieństwie do ciebie - Sagesse przechyliła głowę. - Uśmiech proszę!
  Selene spojrzała na nią jak na idiotkę.
  - Chcesz, żeby Malkin miała dowód na to, że tu byłyśmy?! Zwariowałaś?!
  Sylvia ziewnęła.
  - Tîa, spodziewam się, że nie zawołałaś nas tu tylko dlatego, że chciałaś pstryknąć kilka zdjęć.
  Sagesse zrobiła urażoną minę, ale uśmiechnęła się.
  - Nie chciałam budzić Hermiony, sama się obudziła. Miałam w planach naradę: Jak złączyć mojego brata z Mionką.
  - Nie nazywam się Miona - przypomniałam jej, ale ona udała, że nie słyszy.
  - Louis nie zaprosił Miony na imprezę przez całe dwa dni - ciągnęła Tîa. - Ma czas do dzisiaj wieczorem. Musimy zacząć działać.
  - Ej, możecie nie organizować mi chłopaka? - poprosiłam, ale dziewczyny mnie zignorowały.
  - Szantaż - zaproponowała Selene.
  Sylvia i Tîa zgodnie się skrzywiły.
  - Masz jakiekolwiek pojęcie o chłopakach? - spytała Robertson.
  - Jasne, że mam - żachnęła się Méchant.
  - A innych niż tych swoich?
  - No...
  - Widzisz? Szantaż to zły pomysł.
  Tîa przechyliła w zamyśleniu głowę.
  - Musimy cię wystroić, Menia - stwierdziła.
  - Ja nie... - zaczęłam, ale dziewczyny nie pozwoliły mi dokończyć.
  - Mam taką ładną, czerwoną sukienkę... - zaproponowała Sylvia.
  -A ja ostatnio nauczyłam się robić taki ładny makijaż... - ciągnęła Tîa.
  - A ja... - zaczęła Selene, ale jej przerwałam.
  - Hej, dziewczyny, nie mam zamiaru się tak wystrajać!
  - Nawet dla Louisa? - Sylvia uniosła brwi i mrugnęła do pozostałych dziewczyn.
  - Nie na lekcje.
  Selene skrzywiła się.
  - Eee, jak tak to ja Ci nie pomagam - stwierdziła. - Tobie nawet na nim nie zależy.
  Zanim zdążyłam zaprotestować, odwróciła się i zbiegła z wieży.

Co ja tak właściwie czułam do Louisa?
  Był przystojny. Miły. Podobał mi się. Problem w tym, że on zdawał się mnie prawie nie zauważać. Nie odezwał się do mnie odkąd go po raz pierwszy spotkałam. A ja nie byłam pewna, czy to prawdziwa miłość czy tylko tymczasowe zauroczenie. Zresztą... Czułam się trochę dziwnie. Miałam wrażenie, że już kogoś kochałam, a Louis... Och, nieważne.
  Niestety, albo raczej stety, nie tylko ja i moje przyjaciółki wstawałyśmy o takiej porze. Niedaleko naszego dormitorium, wpadłam na Louisa.
  - Cześć - przywitał się, uśmiechając się szeroko.
  Poczułam, jak się rumienię. Natychmiast zasłoniłam twarz włosami i spróbowałam go wyminąć, ale on mnie zatrzymał.
  - Tîa, Sylvia... Mogę porozmawiać z Hermioną? Tak sam na sam?
  Dziewczyny uśmiechnęły się i przytaknęły, po czym wróciły do dormitorium.
  Louis ogarnął mi włosy z twarzy. Starałam się wyglądać spokojnie i obojętnie, ale to mi chyba nie wychodziło. Chłopak miał takie ciepłe palce...
  - Dzisiaj jest impreza, słyszałaś? - Louis włożył ręce do kieszeni.
  Przytaknęłam.
  - Chcesz pójść tam ze mną?
  Myśli szalały mi po głowie. Przez ostatnie dwa dni kilka razy - no dobrze, wiele razy - wyobrażałam sobie, jak Louis zadaje to pytanie, jednak teraz... Odezwał się we mnie jakiś inny głos, chyba rozsądek. Co ja mam w ogóle powiedzieć? Przecież nie pójdę na imprezę z jakimś chłopakiem, którego prawie wcale nie znałam, i który przez trzy dni odkąd się spotkaliśmy, prawie się do mnie nie odezwał! W końcu byłam Hermioną Granger. Co by powiedział Harry albo Ron, gdyby wiedzieli, co się ze mną teraz dzieje? Chyba by mnie nie poznali.
  Louis uniósł brwi.
  - Dziewczyny twierdziły, że odpowiesz szybciej.
  - Jak to: dziewczyny? - spytałam.
  Chłopak wzruszył ramionami.
  - Tîa i Selene.
  - Ale jak to: twierdziły?
  - One mnie do tego zmusiły, a co?
  Patrzyłam się na niego z otwartymi ustami. Musiałam wyglądać strasznie głupio, ale nie obchodziło mnie to. Czyli on odezwał się do mnie tylko dlatego, że moje przyjaciółki go do tego zmusiły? Czyli on... nawet tego nie chciał?
  - To pójdziesz? - powtórzył Louis. - Inaczej Selene mnie zabije.
  Nabrałam powietrza.
  - Nie - wykrztusiłam. - Nie.
  Wyminęłam go i poszłam do dormitorium, zostawiając osłupiałego chłopaka na korytarzu.

- Czy wy naprawdę myślałyście, że chcę mieć chłopaka, który ze mną chodzi tylko dlatego, że inaczej Selene go zabije? - spytałam ze złością, gdy tylko weszłam do dormitorium.
  Tîa podniosła wzrok znad komputera*, na który właśnie przynosiła swoje zdjęcia.
  - To był pomysł Selene, ja tylko mu opowiadałam, jaka jesteś ładna.
  Usiadłam na łóżku.
  - Zaprosił cię? - chciała wiedzieć Sylvia.
  - Tak - mrugnęłam. - Ale odmówiłam.
  - Jak to?! - odpowiedział mi trzyosobowy krzyk.
  W skrócie zrelacjonowałam im to zdarzenie.
  - I ty tak po prostu odmówiłaś? - nie wierzyła Tîa. - Tak po prostu?
  Przytaknęłam, po czym wstałam, podnosząc z łóżka bluzę.
  - Muszę się przejść - wyjaśniłam, po czym opuściłam dormitorium.
Narzuciłam na siebie bluzę i wyszłam z zamku.

Miałam nadzieję, że nie spotkam nikogo, ale niestety nie miałam tyle szczęścia.
  Dogonił mnie Louis.
  - Hermiona, proszę... - zaczął.
  - Nie - ucięłam krótko, starając się ignorować jego dłonie trzymające moje. - Nie chcę iść na imprezę z kimś, kto umawia się ze mną tylko dlatego, że moje przyjaciółki tak chcą.
  - Herm... Ja nie tylko dlatego... - próbował się bronić chłopak.
  - Znowu ciebie namawiały? Nie, jasne? Nie idę z tobą.
  Odwróciłam się i odbiegłam.
  Na szczęście za mną nie poszedł, a ja uznałam, że trochę ruchu dobrze mi zrobi i postanowiłam obiec szkołę dookoła. Może to wyrzuci z mojej głowy myśli o tym idiocie.
  Byłam w połowie drogi, gdy natknęłam się na kogoś innego. Unosił się niecałe dwa metry nad ziemią na miotle i przyglądał mi się z zaciekawieniem.
  Założyłam ręce na piersiach.
  - Tak? Jeśli jesteś kolejnym, którego Tîa i Selene nasłały, by się ze mną umówił na imprezę, to... - urwałam, bo zaskoczyła mnie jego reakcja. Chłopak zwyczajnie wybuchnął śmiechem.
  - Chodzi ci o tego Sagesse? - upewnił się. - Masz rację, idiota. No bo kto mówi dziewczynie, dlaczego ją zaprasza, zwłaszcza jeśli powód jest taki?
  Chłopak pochylił się do przodu, a miotła natychmiast zareagowała, najwyraźniej wbrew jego planom. Natychmiast się wyprostował i gwałtownie zachamował.
  Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
  - Co się tak szczerzysz? - burknął. - Nie jestem przyzwyczajony do tej miotły - zrobił zrozumiałą minę. - 'Błyskawica', najlepsza.
  Prychnęłam.
  - Jeśli sądzisz, że mi tym zaimponujesz, to się głęboko mylisz. Nie interesuję się quidditchem.
  Chłopak uniósł brwi.
  - Serio? Ja tam uwielbiam.
  - Zauważyłam. No bo dlaczego ktoś miałby wstawać o tej porze, by polatać na jakiejś tam miotle?
  - To nie jest 'jakaś tam miotła'! - oburzył się chłopak. - To 'Błyskawica'!
  Wywróciłam oczami.
  - Nieważne.
  Chłopak chyba uznał, że nie ma sensu się ze mną sprzeczać, bo tylko zrobił obrażoną minę, ale nie skomentował.
  - Jesteś z tego Hogwartu, tak? - upewnił się.
  Przytaknęłam.
  - Jak się nazywasz i z jakiego domu jesteś? - spytał.
  - Hermiona Granger, Gryffindor - odparłam.
  - Hermiona - powtórzył chłopak. - Mogę na ciebie mówić Miona? Masz skomplikowane imię.
  - Nie!
  - A więc, Miona, czy ktoś z twojej rodziny nie nazywał się przypadkiem... - chłopak zmarszczył brwi, jakby próbując sobie coś przypomnieć. - Coś tam - Granger, nie pamiętam dokładnie, w każdym bądź razie był jakimś sławnym czarodziejem.
  Pokręciłam głową.
  - Raczej nie - przyznałam. - Pochodzę z mugolskiej rodziny. Czemu pytasz?
  Chłopak wzruszył ramionami.
  - Wujek mojej mamy - wyjaśnił. - Horacy Slughorn. Uwielbia sławnych czarodzieji. Nawija o nich podczas każdego rodzinnego spotkania.
  - Aha. A... Ty jesteś...?
  - Jake Dumbledore.
  Wytrzeszczyłam oczy.
  - Czekaj... Dumbledore?!
   Jake wzruszył ramionami.
  - Tak, Dumbledore. Jestem wnukiem Albusa Dumbledore'a i między innymi dlatego nie poszedłem do Hogwartu. Myśleliby pewnie, że  to dzięki niemu dostaje dobre oceny. Zresztą, trochę głupio chodzić do szkoły, w której dyrektorem jest twój dziadek - chłopak najwyraźniej dopiero zauważył, jak się w niego wpatruję. - Co się tak gapisz?
  - Jesteś wnukiem Albusa Dumbledore'a - powtórzyłam powoli.
  Jake przytaknął.
  - Tak, no i?
  - Nic. Chyba.
  Chłopak wyszczerzył zęby.
  - Odpowiedzi do następnego testu w Hogwardzie ci nie dam, nie myśl sobie.
  Wzruszyłam ramionami.
  - I tak dobrze napiszę.
  Jake zrobił fikołka na miotle i zawisł na niej do góry nogami.
  - Więc dlaczego nie jesteś w Ravenclawie? - spytał z uśmiechem.
  - Tiara Przydziału mi proponowała, ale wolałam Gryffindor - wyjaśniłam.
  - Aha - chłopak spojrzał na swój zegarek. - Chyba musimy już iść, bo spóźnimy się na lekcje, a chciałbym cię jeszcze przedstawić moim przyjaciołom.
  - To nie znaczy, że ja chcę z tobą... - zaczęłam, ale Jake chwycił mnie w pasie i posadził za sobą na miotle, a ja musiałam go objąć, by nie spaść.
  - Chodź, Miona.
  Chłopak wzbił się ze mną w powietrze.

---

* W Beuxaboutons działa sprzęt elektroniczny typu komputer, telefon czy drukarka, ale jest zakazany. Oczywiście, większości uczniów zasady nie powstrzymują ;).

7 komentarzy:

  1. Omg! Minidumbledore! *-* Louis zachował się jak ostatni palant, chyba przestanę go lubić :/ Wiesz, że nie napisałaś nic o wyglądzie Jake'a? Wrrrr... :< Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale pochłonął mnie mój własny blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsa... Louis teraz rzeczywiście jest strasznym idiotą, ale potem może to się zmienić. Chociaż po tym, jak stworzyłam Jake'a, nie jestem tego do końca pewna.
      Jakoś tak nie miałam gdzie zmieścić opisu jego wyglądu... Ale ponieważ najbliższe rozdziały będę pisała z punkty widzenia Hermiony, pewnie gdzieś się znajdzie.
      Skoro tyle nie komentowałaś dlatego, że zajmowałaś się swoim blogiem, to wybaczam. Kiedy następny rozdział?
      Magic

      Usuń
  2. Postaram się spiąć i prawdopodobnie będzie w tym tygodniu. Rozdziały z pubktu widzwnia Miony *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do Liebster Blog Award! Szcegóły tutaj:
    http://praeditos-z-hogwartu.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny blog! Zakochalam się od pierwszego przeczytania!
    zapraszam do siebie
    http://zycie-hermiony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny blog! Zakochalam się od pierwszego przeczytania!
    zapraszam do siebie
    http://zycie-hermiony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń