piątek, 27 marca 2015

16. Ponowne Sortowanie

Harry nie wiedział, co się stało.
  Snape kazał mu zostać i sprawił mu długą gatkę o 'złym zachowaniu' i 'uciekaniu od kary', a podawał przy tym tyle przykładów dotyczących taty Harry'ego, że chłopiec zaczął się zastanawiać, czy nie sprawdzić kilku fajnych zaklęć na nauczycielu (kto mu w ogóle pozwolił uczyć?!). Spojrzał na zegar. Była 9.05...
   ... 9.10.
  W ciągu sekundy zegar niezauważalnie przesunął się pięć minut do przodu.
  Harry sprawdził na swoim zegarku na ręce. 9.10.
  Jak?
  - Co się stało, Potter? - warknął Snape.
  Harry przypomniał sobie zaklęcie z Zeszytu Zaklęć. Zaklęcie zatrzymujące czas, ale nie działające na zegary...
  - Zaniemówiłeś? - spytał Snape.
  Zaklęcie podpisane: Peter Pettigrew...
  - Mówię do ciebie, Potter!
  W głowie Harry'ego zaczął kiełkować pewien pomysł...
  - Potter!
  Szalony pomysł...
  - Ktoś zatrzymał czas - powiedział Harry, bardziej do siebie niż do nauczyciela.
  Ignorując wściekłego Snape'a, wybiegł z sali, obiecując sobie, że jak tylko zobaczy szczura Rona, zabije go. Nie ważne czy z rodzicami (jak prosili go James i Syriusz), czy sam.
☆★☆
Profesor McGongall była w swoim gabinecie, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
  - Proszę - powiedziała, nie podnosząc głowy znad papierów, które przeglądała.
  Drzwi otworzyły się. McGongall zerknęła w kierunku wchodzących. Turner i najmłodsza Weasley. Hmm... Ślizgon i Gryfonka? No proszę.
  - Tak? - spytała, spoglądając na nich.
  Uczniowie spojrzeli po sobie niepewnie.
  - Pani profesor... - zaczął Turner. - Wczoraj wieczorem, na imprezie w Pokoju...
  McGongall zerwała się z krzesła.
  - Jakiej imprezie?!
  Turner otworzył usta, a następnie je zamknął. I znowu. Najwyraźniej nie chciał tego powiedzieć.
  - Mów dalej - powiedziała Weasley. - Też chciałabym usłyszeć tą część.
  - Więc... Na tej imprezie usłyszałem rozmowę Kristina i Katherine Sorey - kontynuował Turner.
  - No i? - spytała McGongall, siadając z powrotem na krześle. - Co jest dziwnego w rozmowie rodzeństwa?
  - W tym nic, ale w temacie... Mówili o diademem Ravenclaw... I że mają czas... 'Do końca roku szkolnego, albo wyślą kogoś innego'.
  McGongall zastanowiła się. Tak, to rzeczywiście było dziwne. Był też ktoś z poza szkoły, bo raczej nie Sorey'owie 'wyślą kogoś innego'.
  - I przed chwilą... Spytałem Kristina Sorey'a o co mu chodziło, a on... - kontynuował niepewnie Turner.
  - Więc to chciałeś mi powiedzieć?
  Uczniowie odwrócili się. W drzwiach stał Harry Potter.
  Weasley zarumieniła się i odwróciła.
  - Słyszałeś coś o tym, że puka się do drzwi, zanim się wejdzie, Potter? - spytała sucho McGongall. Ten chłopak ostatnio na za wiele sobie pozwalał. No cóż... Niedaleko pada jabłko od jabłoni...
  - Słyszałem, pani profesor - odparł Potter. - Chciałem zapukać, ale usłyszałem historię Turnera. Więc co zrobił Kristin? - to ostatnie było już do Ślizgona.
  - On... zachowywał się dziwnie. Jak nie on. Groził mi Obliviate. Mówił coś o swojej matce...
  Potter zmarszczył brwi.
  - To on zatrzymał czas? - upewnił się.
  - Co zrobił?! - To zaskoczyło McGongall.
  - Patrzyłem na zegar - wyjaśnił Gryfon. - Nagle, w ciągu sekundy, wskazówki na tym w klasie i na moim przesunęły się o pięć minut.
  - I z tego wywnioskowałeś, że ktoś zatrzymał czas? - nie mogła uwierzyć McGongall.
  - No... Znam pewne zaklęcie, które zatrzymuje czas, ale nie działa na zegary.
  - I? Nie wiesz, czy ktoś inny je zna - zauważyła McGongall, postanawiając zapytać Pottera, skąd on bierze te zaklęcia.
  - Wiem, że... Znał je pewien śmierciożerca.
  - Który? - spytał zaskoczony Turner.
  - Nie wiem.
  Kłamał. McGongall wiedziała, że kłamał. Ale dlaczego? Kogo chciał w ten sposób chronić?
  - To był Black - zasugerowała.
  Potter otworzył usta, jakby chciał zaprotestować, ale nic nie powiedział. Najwyraźniej nie sądził, że to może być Black, ale nie mógł znaleźć odpowiedniego uzasadnienia.
  - Znał wiele zaklęć już gdy był młody - wyjaśniła McGongall, ale Gryfon nadal nie wyglądał na przekonanego. - No, a teraz dziękuję za informacje. Porozmawiam o tym z profesorem Dumbledore'm. Weasley, idź na lekcję. Turner, Potter - poczekajcie na mnie przed gabinetem.
☆★☆
- Jak sądzisz, co to może znaczyć? - spytał Turner, gdy Ginny poszła na swoje zajęcia.
  Harry przyjrzał mu się uważnie. Czy może mu zaufać? Czy może mu powiedzieć prawdę?
  - Nie wiem.
  - Kłamiesz - powiedział Turner.
  Harry westchnął. Czy ten Ślizgon musiał być taki spostrzegawczy?
  - Nie mogę powiedzieć - przyznał.
  Turner spojrzał na niego podejrzliwie.
  - A co ty ukrywasz? - spytał.
  - Obecnie? Eliksir dla twojego przyjaciela Malfoy'a. Całkiem sporo fajnych zaklęć. Kilka planów na kolejne dowcipy. Mapę Hogwartu. I to, czego nie mogę ci powiedzieć.
  - Malfoy nie jest moim przyjacielem.
  Harry spojrzał na Turnera z zaskoczeniem.
  - Nie chciałem trafić do Slytherinu - wyjaśnił. - Moja rodzina... Wszyscy byli w Domu Węża. Cześć była śmierciożercami. Ojciec byłby wściekły, gdybym trafił do innego domu. Poprosiłem Tiarę o przydział do Slytherinu. Teraz tego żałuję. Wolałbym nawet Hufflepuff, byle nie być kojarzony z takimi idiotami jak Malfoy i nie musieć wysłuchiwać jego gatki o tym, że czarodzieje z rodzin mugoli nie powinni trafiać do Hogwartu i tym podobnych tematach. Chciałbym mieć ponowny przydział.
  Harry wpatrywał się w Turnera.
  - Nie wkręcasz mnie? - upewnił się.
  Ślizgon wzruszył ramionami.
  - A dlaczego miałbym?
  Harry zastanawił się. Może Turner mógłby otrzymać ponowny przydział?
  W tym momencie podszedł do nich Dumbledore.
  - Harry, panie Turner - powiedział. - Możecie mi opowiedzieć dokładnie, co się stało?
  Uczniowie opisali wydarzenia. Dyrektor Hogwartu przygładził długą brodę w zamyśleniu.
  - Ciekawe - uznał. - Ciekawe. Będę musiał coś z tym zrobić - spojrzał uważnie na Harry'ego i Turnera. - Chcecie o coś się spytać, prawda?
  Harry zawachał się.
  - Panie profesorze... - zaczął. - Czy jest możliwość otrzymania powtórnego przydziału?
  Turner spojrzał na niego z zaskoczeniem.
  - Jest taka możliwość - przyznał Dumbledore. - Któryś z was chciałby z niej skorzystać?
  - Ja, panie dyrektorze - powiedział Turner.
  Dyrektor pokiwał głową.
  - Przyjdź proszę do mojego gabinetu po tej lekcji. Hasło to Dyniowe Paszteciki.
☆★☆
Remus Lupin przeglądał wypracowania Pucharów, gdy usłyszał pukanie. Odwrócił się w kierunku drzwi. Nie, to nie dobiegło stąd. Więc skąd?
  Przypomniał sobie o tajnym przejściu, jakie czasami używali z Jamesem i Syriuszem, by odwiedzić nauczyciela Obrony przed Czarną Magią. Podszedł do ukrytych drzwi, zastanawiając się, czy przypadkiem nie zwariował, i je otworzył.
  - Co wy tu robicie? - wydusił, gdy zobaczył, kto stał za drzwiami.
  James i Syriusz uśmiechali się do niego.
  - Postanowiliśmy wpaść - wyjaśnił Rogacz.
  - Możemy wejść, Luniaczku? - spytał Łapa.
  - Wchodźcie - Remus odsunął się na bok, by przepuścić przyjaciół. - Gdzie wy teraz mieszkacie?
  Syriusz przyjrzał się Druzgotkowi pływającemu w dużym akwarium przy ścianie.
  - Nie używasz już Wrzeszczącej Chaty?
  Lunatyk skrzywił się. Nienawidził bycia wilkołakiem.
  - Już nie - przyznał. - Jak głupi Snape jest, potrafi przyrządzić kilka eliksirów.
  - Yhym - potaknął James, otwierając szafę z boginem. - Jak tam praca? Riddikulus - dodał, machając leniwie różdżką, ledwo upiór zdążył zmienić się w Voldemorta rzucającego Zaklęcie Uśmiercające.
  - Nadal się tego boisz? - zdziwił się Syriusz.
  - Ciebie nie zabił - mruknął Rogacz.
  - Fakt - Łapa wyszczerzył zęby.
  Remus westchnął.
  - Co wy tu robicie? - spytał.
  Syriusz udał obrażonego.
  - Wyrzucasz swoich przyjaciół?
  Lunatyk wywrócił oczami.
  - Ktoś wam kiedyś mówił, że jesteście dziecinni?
  James podniósł wzrok znad kufra z bulgotał cym eliksirem.
  - Lily, codziennie - przyznał. - Ty, gdy się widzimy.
  - Mój ojciec, gdy jeszcze żył - wyliczał dalej Łapa. - Reg, też gdy żył.
  Remus westchnął.
  - I po co się pytałem? - spytał sam siebie.
  James wyszczerzył zęby.
  - Też nie wiem.
  Usłyszeli pukanie do drzwi.
  - Wyrzuć tego kogoś, jeśli będzie trzeba - poradził Syriusz.
  Lunatyk wyszedł z gabinetu i otworzył drzwi klasy.
  - O, cześć Harry - przywitał się i odetchnął z ulgą, widząc małego Pottera. Jego nie będą kazali mu wyrzucić. - Wejdź.
  Harry wszedł do klasy, zamykając za sobą drzwi. Zanim zdążył coś powiedzieć, z gabinetu Remusa wyjrzeli James i Syriusz.
  - Czy ktoś powiedział...? - zaczął Łapa.
  - O, cześć Harry - przywitał się Rogacz.
  Remus westchnął. Harry raczej nie zdąży wytłumaczyć, co chciał powiedzieć. Spotkanie rodzinne po dwunastu latach z uczestnictwem Jamesa i Syriusza pewnie będzie długie.
☆★☆
Lucas podszedł do rzeźby prowadzącej do gabinetu dyrektora. Nadal nie wiedział, dlaczego Potter spytał Dumbledore'a, czy można otrzymać drugie sortowanie. Przecież nawet się nie znali, a on już mu pomagał, tylko dlatego, że Lucas powiedział, że tego potrzebuje.
  - Dyniowe Paszteciki - powiedział już-niedługo-nie-Ślizgon.
  Lucas żałował jeszcze bardziej, że nie wybrał innego domu niż Slytherin. Mógłby poznać takich ludzi jak Potter, a nie idiotów jak Malfoy czy Zabini, mówiących prawie zawsze o czystości krwi i 'głupich szlamach'.
  Sami są głupi, pomyślał Lucas, pukając do drzwi gabinetu Dumbledore'a.
  Wszedł do środka, jeszcze za nim usłyszał 'Proszę'.
  - Aż tak ci się nie podoba w Slytherinie? - spytał z uśmiechem dyrektor. - Siadaj - dłonią wskazał Lucasowi taboret.
  Prawie-nie-Ślizgon usiadł na wskazanym miejscu. Dyrektor nałożył mu Tiarę Przydziału.
  Chociaż nie był już tak mały jak w pierwszej klasie, Tiara i tak opadła mu na oczy. Może się powiększyła, pomyślał.

Hmm... Ciekawe. Byłeś dotychczas w Slytherinie, prawda?
Tak, ale chcę zmienić dom.
Bałeś się ojca, tak?
Ale już się nie boję.
I słusznie. Miałam kiedyś takiego, którego rodzina też zawsze lądowała w Slytherinie. On się nie bał. Trafił do Gryffindoru, ale nie wiem, czy mu to na dobrze wyszło. Może w Slytherinie byłby grzeczniejszy...
Um... Może powinnaś przejść do Sortowania?
Co? A, tak! Co my tu mamy... Mądrość... Spryt... Może jednak do Slytherinu byś pasował...
To nie jest jedną z opcji.
Rozumiem. Więc dalej... Dużo odwagi...
Co proszę?!
Nie wiedziałeś? Jesteś odważny! I przystojny...
Um... Do czego zmierzasz?
Ja tylko mówię, co o tobie myśli pewna Gryfonka!
Która?
Ciekawi cię? Nazywa się, jak jej tam, a! Ginerva Weasley.
Ginny...?
Chyba będę miała co jej opowiadać, gdy zdecyduje się na ponowne Sortowanie. Gdzie chcesz trafić? Ravenclaw? Gryffindor? Może Slytherin, ale mówiłeś, że nie ma takiej opcji...
Gryffindor!
Aż tak bardzo chcesz tam trafić? Może do tej, jak jej tam, Ginny?
Cicho bądź.
Już dobrze, już dobrze.

  Lucas mógł przysiąc, że usłyszał cichy śmiech.

GRYFFINDOR!

  Dumbledore zdjął Tiarę z głowy już-na-szczęście-nie-Ślizgona.
  - Gratulacje - pochwalił go dyrektor. - Mogę tylko zapytać, dlaczego tak długo?
  - Tiara... Jest dosyć rozmowna - przyznał Lucas.
  Dumbledore zmarszczył brwi.
  - Tak, zauważyłem. Najwyraźniej to zaklęcie Harry'ego ma również inne skutki... Chciałbyś dzielić z nim dormitorium?
  - Z kim?
  - Z Harry'm Potterem, oczywiście. W Gryffindorze jest jedno wolne dwuosobowe dormitorium, a nie chciałbym, byś mieszkał w nim sam.
  - Oczywiście, że chcę! - wykrzyknął rozradowany Lucas, a po chwili dodał: - Panie profesorze.
  Dumbledore uśmiechnął się.
  - Zaprowadzę cię. A, i myślę, że zwolnię ciebie i Harry'ego z dzisiejszych lekcji, jako że i tak już jedną omineliście, a Harry może wyjaśnić ci, jak to jest w Gryffindorze. Zresztą i tak nie mogę mu już wstawić szlabanu, a na lekcjach się na razie nie pojawia... Poproszę profesor McGongall, by go znalazła - spojrzał na Lucasa. - Chodź ze mną.
☆★☆
Harry wracał ze spotkania ze swoim ojcem i Syriuszem, gdy natknął się na McGongall.
  Harry nigdy wcześniej nie wygłupiał się tak bardzo. Gdy James i Syriusz już wyszli, profesor Lupin uznał, że Gryfon za bardzo wzrósł się w ojca. Coś w tym było. James Potter i Syriusz Black, tak jak przyznał Lupin, zachowywali się trochę jak dzieci. Harry'emu to nie przeszkadzało. Całkiem fajnie było mieć rodziców zachowujących się jakby byli twoimi rówieśnikami. Lupin ostrzegł go, że jego mama jest zupełnie inna, co Harry stwierdził już gdy usłyszał o tym, że Lily wysłałaby mu Wyjca za zaczarowanie Tiary Przydziału, gdyby nie to, że nikt z nich nie mógł go kupić, a w domu żadnego nie mieli (Harry podejrzewał, że jego tata maczał w tym palce). No, naprawdę... To był tylko jeden dowcip!
  - Potter, co ty tutaj robisz?
  Harry odwrócił się.
  McGongall.
  Ups. Chyba powinien być teraz na zajęciach z... Opieki nad Magicznymi Zwierzętami, zdaje się. Hagrid się obrazi...
  - Masz szczęście, że profesor Dumbledore zwolnił cię z dzisiejszych lekcji - na tę słowa Harry odetchnął z ulgą. - Chodź ze mną.
  Harry powlókł się za nauczycielką, zastanawiając się, czy dostanie szlaban. Z jednej strony, powinien. Zresztą to była McGongall. Jednocześnie, miał już nie mieć żadnych szlabanów...
  Wicedyrektorka zaprowadziła go do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. W środku stali Dumbledore i ten Turner.
  - O, tu jesteś, Harry! - wykrzyknął na jego widok dyrektor. - Pan Turner został przydzielony do Gryffindoru. Zaproponowałem, byście wspólnie dzielili dormitorium. Co ty na to?
  - W sensie... Tylko my?
  - Dokładnie.
  - To... To dobry pomysł, panie profesorze.
  Harry chciał powiedzieć o wiele więcej. Tylko jeden współlokator! Mógłby łatwo się go pozbyć, przynajmniej na pewien czas, a potem nie musiałby się ukrywać ze swoimi planami...
  Spojrzał na Dumbledore'a. W niebieskich oczach dyrektora błyskały iskierki rozbawienia. Harry'emu zdawało się, że Dumbledore dobrze zna jego myśli. Przypomniał sobie o lekcjach Okulumencji, jakie miał pobierać i postanowił, że w najbliższym czasie będzie musiał się zgłosić do Lupina.
  - Harry, panie Turner - pokażę wam wasze nowe dormitorium - powiedział Dumbeledore i zaprowadził ich schodami na szczyt Wieży Gryffindoru. Zatrzymał się na końcu schodów. - To tutaj - oznajmił, wskazując na drewniane drzwi.
  Chłopcy zajrzeli do środka. Pokój był dosyć duży, wielkości poprzedniego dormitorium Harry'ego, jednak w tym znajdowało się trzy razy mniej mebli, więc jego wielkość była jeszcze bardziej widoczna. Harry'emu wydawało się nawet, że pokój był odrobinę większy.
  Trzy ściany nowego dormitorium, oprócz tej z drzwiami, zajmowały okna. Po lewej stronie Gryfonów było nawet wyjście na szeroki na całą długość pokoju balkon. Było tu tylko jedno dwupiętrowe łóżko, ustawione przy ścianie naprzeciw nich. Obok niego stała szafka nocna i mała lampka. Nieco dalej, w kącie pokoju, znajdowała się szafa. Dalej, po prawej stronie chłopców, były dwa stoły i krzesła, a nad nimi wisiały półki na książki. Przy drzwiach wejściowych znajdowały się inne drzwi, najprawdopodobniej prowadzące do łazienki. Na podłodze leżał miękki dywan w barwach Gryffindoru.
  - Jak wam się podoba? - spytał Dumbledore.
  - Tu jest... - Harry szukał odpowiedniego słowa.
  - ... wspaniale - dokończył za niego Turner.
  Dyrektor Hogwartu uśmiechnął się.
  - Pokój jest wasz. Zwolniłem was z lekcji, więc możecie się tu przeprowadzić. Harry, mógłbyś przedstawić też panu Turnerowi wasz plan lekcji?
  - Oczywiście - zgodził się natychmiast Harry.
☆★☆
Kristin wybiegł z zamku zaraz po spotkaniu z Turnerem, i pobiegł do Zakazanego Lasu. Zatrzymał się przed małą jamką. Poszerzył ją zaklęciem i wszedł do środka. Krętym tunelem przeszedł do małego pokoju.
  - Co ty tu robisz? - spytała Bellatrix Lestrage, stojąca na środku salki.
  - Ja... Turner usłyszał moją rozmowę z Katherine - wyjaśnił Kristin.
  - I co z tego? Turnerowie byli przecież śmierciożercami.
  - Lucas Turner jest... inny.
  Bellatrix skrzywiła się.
  - Coś o tym wiem - mruknęła. - Więc co?
  Kristin nabrał powietrza.
  - Powiedział Dumbledore'owi. I Potterowi.
  Bellatrix spojrzała na niego.
  - Z tym nie będzie problemu - powiedziała cicho. - Obliviate Maxima, i już po sprawie. Radziłabym ci również rzucić zaklęcie sprawiające, że nikt nie uwierzy Turnerowi i Potterowi.
  Kristin przytaknął.
  - Dobrze.

4 komentarze:

  1. Super :) Mimo tego ze nie czytałam Harrego to bardzo mi sie podoba :) Czekam na kolejne :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od początku akcja leci z prędkością światła, ale to dobrze. Harry chyba nieświadomie pogrążył Łapę przed McGonagall. Ups! Turner w Gryffindorze? Fajme, że Harry mu pomógł, ale już widzę docinki Ślizgonów. Szkoda, że nie opisałaś spotkania Harrego z Syriszem i Jamesem. A dialogi pomiędzy Huncwotami i Lily wymiatają!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak... Jak? Jak bliźniacy mogli? Jak mogą przystać stać się zwolennikami Voldemorta? I jeszcze ten szczur Pettigrew żyje!
    Ciekawa jestem czy Harry podejrzewa Kristina i Katherinę o bucie szpiegami. A, i takie pytanko... czy Harry umiałby zabić? Nawet jeśli to zdrajca?
    Jeszcze ciekawszych rozdziałów życzę.
    ~Ranitakk

    OdpowiedzUsuń