Menu

niedziela, 3 maja 2015

27. Ranek z życia Hermiony Granger, część 2 - Jake Dumbledore i skutki znajomości z nim

• oczami Hermiony •

Jake wysadził mnie dopiero na boisku quidditcha. Gdy tylko wylądował, obok zatrzymało się dwoje uczniów, chłopak i dziewczyna, dotychczas latający na miotłach.
  - Hej, Jake - przywitała się jasnowłosa dziewczyna po angielsku. - Kto to?
Przyjrzałam jej się. Długie, blond włosy, kilka piegów, zadarty nos, szeroki uśmiech. Wydawała się być miła, z pewnością o wiele milsza niż Tîa czy Selene.
  - To Miona Granger, Gryffindor, Hogwart - przedstawił mnie Jake.
  - Hermiona - poprawiłam go.
  Blondynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
  - Jake się uparł na Mionę, tak? Ignoruj go. Zawsze taki jest. Obawiam się, że w jego słowniku nie ma takiego słowa, jak 'nie' albo wyrażenia 'nie lubię quidditcha'.
  - Powiedziałam mu, że nie lubię quidditcha, a on zrozumiał, więc najwyraźniej wzbogacił swój słownik - stwierdziłam.
  Dziewczyna uniosła brwi.
  - Serio? Gratulacje, Jake!
  Chłopak burknął coś pod nosem.
  - Jestem Nev Esther - przedstawiła się dziewczyna. - W przeciwieństwie do ciebien ja nie lubię mojego pełnego imienia, a nie skrótu.
  - Vieve też nie lubisz - zauważył czarnowłosy chłopak, dotychczas milczący.
  Nev skrzywiła się.
  - Vieve jest chyba jeszcze gorsze.
  Brunet odwrócił się do mnie.
  - Alex South - przedstawił się. - Będę na ciebie mówić Mi. I nie próbuj się kłócić, okej? Mam równie ubogi słownik, co Jake.
  Prychnęłam, ale się nie kłóciłam.
  Nev chwyciła Jake'a za nadgarstek i spojrzała na jego zegarek.
  - Nie sądzicie, że skoro już wszyscy zapoznaliśmy się z Hermioną, wypadałoby pójść na lekcje? Za chwilę się zaczynają.
  - Ale ja nawet nie zdążyłam się spakować - jeknęłam.
  - Tak bez śniadania? - jeknął Alex.
  Jake machnął niedbale ręką.
  - Możemy nie pójść na pierwszą lekcję - stwierdził.
  - Nie chodzę na wagary - zauważyłam.
  - Nie chodziłaś - poprawił mnie Jake. - Właśnie idziesz po raz pierwszy.
  - Ale...
  Jake odwrócił się do reszty.
  - Co powiecie na małą wycieczkę do mugoli?
  Nev założyła ręce na piersiach.
  - Jake, wiesz, że to jest zakazane?
  Chłopak wzruszył ramionami.
  - Świetny pomysł - ucieszył się Alex.
  - Ale... - ja i Nev próbowałyśmy zaprotestować, ale chłopacy, nie zważając na nasze protesty, wsadzili nas na miotły i wzbili się w powietrze.

- To jest porwanie!
  Nev wydawała się chyba jeszcze bardziej niezadowolona niż ja. Cały czas krzyczała na chłopców, szczególnie na Alexa.
  Jake wzruszył ramionami, nadal nie puszczając miotły.
  - Skoro sama nie chciałaś, musieliśmy cię zabrać siłą - stwierdził.
  Nev naburmuszyła się.
  Przez jakiś czas lecieliśmy w milczeniu.
  - Powiem Madame Malkin - oznajmiła Esther.
  Tym razem to Alex wzruszył ramionami.
  - I tak dostaniemy szlaban, więc spokojnie możesz na nas naskarżyć. Chociaż, szczerze mówiąc, wolałbym mieć ten szlaban z tobą.
  I znowu musieliśmy wysłuchiwać, jak Nev krzyczy na Alexa, który tylko uśmiechał się w odpowiedzi.
  Westchnęłam.
  - Oni tak zawsze? - spytałam Jake'a.
  Chłopak przytaknął w odpowiedzi.
  - Hej, Nev! - krzyknął. - Weź bądź cicho, bo dolatujemy.
  Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną, ale zamilkła.
  Wylądowaliśmy w lesie, tuż przy niewielkiej wiosce. Jake i Alex ukryli miotły w jednym z krzaków, po czym całą czwórką weszliśmy do wioski.
  Nagle Nev zatrzymała się.
  - A co, gdybym nagle zaczęła krzyczeć? - zastanowiła się.
  - Musielibyśmy cię uciszyć zaklęciem - odparł Jake. - A to ci się pewnie nie spodoba, więc lepiej się zamknij.
  Nev zrobiła naburmuszoną minę, ale ucichła.
  Szliśmy ulicami wioski.
  - Jak się nazywa to miejsce? - spytałam.
  - C'estbeau - odparł Alex.
  - Nie o to pytałam.*
  - Tak nazywa się ta wioska. C'estbeau - wyjaśnił Jake.
  Tym czasem Nev zainteresowało coś zupełnie innego.
  - Chyba nie tylko my zdecydowaliśmy się na spacer - zauważyła, wskazując na grupkę nieznanych mi nastolatków - dziewczynę i dwóch chłopców.
  - Kto to? - spytałam.
  Odpowiedziała mi zielonowłosa dziewczyna z grupki.
  - O widzę, że ktoś chodzi na wagary? - spojrzała na mnie i skrzywiła się. - Niedobrze zaczynasz swój pierwszy dzień w szkole. Jestem Nicole François. To Ives, mój brat - wskazała na niebieskowłosego chłopaka, - a to Titus, mój drugi brat - tym razem pokazała chłopaka oczami w kolorze cytryny. A ty to niby kto?
  - Jej nazwisko wyjaśnia akcent - szepnął Alex po angielsku.
  Rzeczywiście. Nicole miała bardzo wyraźny, francuski akcent.
  - Hermiona Granger - przedstawiłam się po francusku. - I chętnie zaczęłabym ten dzień zupełnie inaczej, ale niestety ci dwaj mi przeszkodzili - wskazałam na Alexa i Jake'a.
  - Miona! Jak możesz! - zaprotestowali chłopcy.
  - Miło mi poznać, Nicole - zignorowałam ich. - Jesteście metamorfomagami?
  - Tak - odparł ten niebieskowłosy - Ives. - A ty jesteś z Anglii?
  Przytaknęłam.
  - Jesteś w Ravenclawie? - spytał Ives. - Pasowałabyś. Mądra jesteś...
  Nicole rzuciła bratu wściekłe spojrzenie.
  - W Gryffindorze - uśmiechnęłam się czarująco. - Chociaż rzeczywiście miałam proponowany Ravenclaw.
  - Titus, Ives, idziemy - zarządziła Nicole.
  - Ale... - próbował zaprotestować niebieskowłosy.
  - Idziemy!
  Nicole odwróciła się i odeszła, a wraz z nią Titus. Ives jeszcze spojrzał na mnie.
  - Pójdziesz ze mną na imprezę dzisiaj wieczorem? - spytał.
  Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, ale Jake mi przeszkodził.
  - Miona już z kimś idzie.
  - Och - odparł Ives. - Och. To... cześć?
  Odwrócił się i podszedł do wściekłej siostry.
  Nev zagwizdała.
  - Ives jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Ani Nicole. Nigdy nie była taka wściekła i nigdy nie odeszła tak szybko.
  Odwróciłam się do Jake'a.
  - Mogę wiedzieć, z kim idę na imprezę? - spytałam.
  - Ze mną - chłopak wzruszył ramionami. - Nie zdążyłem cię zaprosić?

Dopiero po lekcjach spotkałam Tîę, Selene i Sylvię. Siedziałam w naszym dormitorium, gdy dziewczyny weszły do środka.
  - Hermiona! - wykrzyknęła Tîa, gdy tylko mnie zobaczyła. - Gdzieś ty była?
  - Zostałam porwana - odparłam śmiertelnie poważnie.
  - Ale tak serio?
  - Tak serio zostałam porwana. Ja i Nev Esther. Przez Jake'a Dumbledore'a i Alexa Southa.
  - Tych idiotów? - upewniła się Selene. - Bywają jeszcze gorsi niż rodzeństwo François, może znasz?
  Przytaknęłam.
  - Strasznie rozrabiają - zgodziła się Sylvia. - Wagarują...
  Prawda. Nie tylko opuszczają lekcje, ale i zmuszają do tego bezbronne dziewczyny (może nie takie bezbronne, biorąc pod uwagę guza Alexa po tym, jak zaprosił ją na imprezę...).
  - ... umawiają się ze wszystkimi dziewczynami...
  Prawda. Jake nawet się nie spytał, jakby sądził, że już jestem w nim zabujana. Oczywiście, nie jestem. On nawet nie jest przystojny... No, może trochę... bardzo... bardzo trochę... dużo bardzo...
  No, dobrze. Był przystojny. Jasnowłosy, z intensywnie niebieskimi oczami i tym uśmiechem, i... Och, nieważne. Ale to, że jest przystojny, nie oznacza od razu, że mi się podoba.
  - ... dostają całą masę szlabanów...
  Też prawda. Coś im się dostało za te wagary. Spotkaliśmy dyrektorkę, jak wchodziliśmy do zamku. Na szczęście uwierzyła, że ja i Nev nie poszłyśmy dobrowolnie.
  - ... i wszystkim dokuczają.
  Również prawda. Po drodze podrzucili łajnobomby pod gabinet szkolnego woźnego. Normalnie Fred i George Weasley kontra Filch.
  Wzruszyłam ramionami.
  - Ja tam ich lubię.
  Oczy Selene niebezpiecznie zabłysły.
  - A ja nie. W drugiej klasie zepsuli mi randkę...
  - Straszna rzecz - Tîa wywróciła oczami.
  - ... i ja ich nie - na - wi - dzę, jasne?
  - Nie - stwierdziłam. - Nie rozumiem, jak można kogoś nienawidzić przez cały rok, tylko dlatego, że zepsuł ci randkę. I nie rozumiem, jak można się umawiać na randkę w wieku dwunastu lat.
  - Nie znam cię - stwierdziła Selene. - Hermiona, którą kiedyś znałam, była zupełnie inna.
  A Hermiona, którą ja kiedyś znałam, była zupełnie niepodobna do tej, jaka jest teraz.

---

* 'C'est beau' oznacza po francusku 'to jest piękne'.

2 komentarze:

  1. O, nowy rozdział! Jake ^^ Nie wiem czemu, ale skojarzył mi się jako skrzyżowanie Malfoya i bliźniaków Weasley :/ Nev jest cudowna, a Alex prześmieszny. :D Coraz mniej lubię Selene, jest pusta i nudna. Kiedy kolejny rozdział?
    Zauważyłam dopiero teraz; dyrektorka szkoły nazywała się Madame Maxime, Madame Malkin szyła szaty szkolne na Pokątnej.
    Rozdział u mnie najpóźniej w środę c;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jake jest trochę podobny do skrzyżowania fanowskiego Jamesa Pottera (taty Harry'ego) i Dracona.

    OdpowiedzUsuń